W ten weekend wypadło nam Święto Kwiatów i Owoców w naszym małym mieście. Skierniewice na dwa dni zamieniły się w hałaśliwe centrum wszystkiego, co najlepszego - kwiatów, bibelotów i jedzenia. Można było spróbować wielu, wielu rzeczy, można było pokręcić się na placach z
Ja już w sierpniu znalazłam coś dla siebie - lokalny konkurs kulinarny, w którym, bądź co bądź, pokładałam wiele nadziei. Jednak nic nie wygrałam, ale w ramach nagrody pocieszenia dostałam kosz owoców, pełno gadżetów i jabłoń. To jednak największym wyróżnieniem było uslyszeć od osób degustujących szarlotkę (potem ciasta rozdawali), że jest naprawdę pyszne i niesamowite. I gdzie jest na nie przepis?
I tutaj sobie trochę poględzę o tym, że niefajnie jest przegrywać. No bo taka prawda, nikt tego nie lubi. Zastanawia się po tym człowiek, jak ma z tym żyć? Wszyscy inni człowieka chwalili, a tu nagle wygrywa stuprocentowa tradycja - beza, mocno podpieczone jabłka, wyprażone migdały. Miękkie ciasto i dużo, dużo słodkości. Taka dietetyczna wersja to tylko... dla młodych.
Za rok jednak wezmę udział tylko dlatego, żee mi na pewno będzie zależeć i spróbuję postawić na tradycję.
Czasami po prostu nie można zbyt eksperymentować.
Ale i nie tylko wygrana się liczy ;)
Spód:
-
dwa opakowania biszkoptów, po 120g każdy
-
ok. 150g ciepłego/rozpuszczonego masła
-
dwa żółtka (białka zostawiamy!)
Krem
migdałowo-cynamonowy:
-
300g twarogu sernikowego z wiaderka
-
dwa białka
-
dwie łyżki mleka
-
150g dobrze zmielonych migdałów
-
kilka szczypt cynamonu
-
cukier puder według uznania
Dodatkowo:
jabłka
(ja wzięłam Galę i Szampiony)
Na początku zajmujemy się spodem. Mielimy biszkopty w robocie
kuchennym. Jeżeli go nie mamy – pakujemy je w mocną, wytrzymałą
torebkę, szczelnie zamykamy i uderzamy kuchennym wałkiem, tak
długo, aby otrzymać proszek. Dodajemy żółtka i masło, wszystko
mieszamy. Masa powinna dać się kształtować na tyle, by dobrze
wypełnić formę. Jeżeli jest zbyt sypka – dodajemy jeszcze
odrobinę miasta. Formę wstawiamy do lodówki i zabieramy się za
krem.
Do twarogu dodajemy zmielone migdały, cynamon, mleko i cukier
puder. Mieszamy, po czym dodajemy jeszcze dwa białka. Masa nie może
być lejąca, powinna dobrze oblepiać łyżkę. Nanosimy ją na
ciasto i znów wkładamy do lodówki.
Jabłka kroimy w półplasterki, zdecydowanie jak najcieńsze. Ja
wzięłam Szampiony i ułożyłam je na samym początku, zaczynając
od brzegów. Potem stopniowo spiralą zapełniałam formę. Na środek
wyłożyłam półplasterki Gali, żeby szarlotka była różnorodna
w smaku. Całość posypałam cynamonem i włożyłam do piekarnika,
już nagrzanego, na 180 stopni. Całość zapiekała się około 30
minut. Studziłam ciasto w otwartym i wyłączonym piecyku, po czym,
jeszcze trochę ciepłe, posypałam cukrem pudrem, który powoli się
skrystalizował. Tak wychłodzone ciasto wstawiłam na całą noc do
lodówki.
Pierwsze zdjęcie to ciasto w fazie projektów - było zbyt sernikowe, zbyt kruche, a jabłka za mało wyraziste. Druga fotografia to nagrody pocieszenia - do tego dochodziła jeszcze jabłonka, którą rodzice zasadzą w rodzinnym domu. Z tego w sumie najbardziej się cieszę, bo każdy coś dostał. No, i kubek jest słodki!
Przegrywać jest trudno, ale jak sobie pomyślę, że przecież trochę już w życiu wygrałam, to nie tak ciężko to przełknąć. Po prostu się nie trafiło.
To wcale nie oznacza, że człowiek nie potrafi gotować, wręcz przeciwnie.
Szuka swojego kulinarnego świata.
Wow! To ciasto wygląda niesamowicie, ja nie mogłabym go tknąć - szkoda by mi go było. Masz naprawdę zdolność do robienia takich smakołyków :) na pewno nie jedna z Polek skorzysta z tego przepisu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga z thefashionandmyself.blogspot.com
Cudowności! Niedosyt, że cieszy oko to i pewnie smak był nieziemski :P Ja akurat mam dwie lewe ręce do wypieków, ale uwielbiam jeść ciasta <3
OdpowiedzUsuń