[LIFESTYLE] Całusy dla TheMolki, czyli czego nie spodziewacie się o nas usłyszeć

Jeszcze bodajże w kwietniu, jedna z moich ulubionych znajomych ponownie zdecydowała się prowadzić swoje miejsce w sieci, do czego gorąco ją przekonywałam. Po kilku dniach znalazłam post, w którym oznaczyła naszego bloga i rzuciła nam jednocześnie wyzwanie w postaci stworzenia tekstu o tym, czego się nie spodziewacie. Jeden z jej punktów dał mi też pomysł na tekst-horror. Serdecznie zapraszamy na jej stronę - warto, ponieważ dziewczyna ma zarówno wiedzę, jak i umiejętności przekazywania fajowskich treści. 


Pierwsza głos dostaje Anna, jako że... jest starsza, aż o dziesięć lat. Cóż, wiekowym się ustępuje, z tego co pamiętam. No dobra, śmieję się. I tak to ja zawsze zgrywam tą starszą w związku, bo po prostu to lubię. 
Dla szybkiego przypomnienia, jesteśmy ze sobą już trzy lata i kilka miesięcy. Mieszkamy zaś razem przeszło rok, a pomimo tego nadal odkrywamy wiele swoich twarzy, co jest jednocześnie szalenie ciekawe i irytujące. Każda z nas ma nieco inną wizję przyszłości - An woli morze, ja zaś jestem za Czechami i za domkiem, ustawionym niedaleko dużego stoku narciarskiego. A co dalej? Dowiecie się z kilku (nie)poważnych faktów.

1. Dieta glukozowa
Ściślej mówiąc: glukozowo-taurynowa. Uwielbiam cukier. Bez niego dzień jest po prostu stracony. Na zdrowe odżywianie, które by się przydało, przejdę od jutra (któregoś tam), tymczasem wolę jeść deser przed obiadem, a na śniadanie wypijać klasycznego Tigera. Oczywiście nie samym cukrem żyję, ale po prostu kocham ten inny tryb życia, nieschematyczny.

2.  Ćmy i inne robale
Szczerze to mogłyby dla mnie nie istnieć, bez względu na to, jak potrzebne są w naturze. Ja i przyroda dogadujemy się świetnie na tarasie, balkonie, ewentualnie niewielkiej działce. Duży teren chciałabym mieć ze względu na... psy. Oczywiście kiedyś zrobię sobie ogród z jeziorem pośrodku, ale to kiedyś. Porozstawiam przy tym wabiki na robale, zwłaszcza ćmy. Ćmy są ohydne i ja wiem, że to takie małe pożeracze dusz. Wiem to na pewno.

3.Jestem korposzczurem i lubię to!
Po prostu to lubię. Po raz pierwszy od... Nie, w ogóle po raz pierwszy w życiu lubię swoją pracę. Rychło w czas, przy trzydziestce.

4. Wącham książki
Naprawdę. Jakiś dziwny odruch mam, że każdą książkę, kiedy biorę do ręki, po prostu wącham. Bez względu na to, ilu ludzi jest wokół mnie. A co tam! Uwielbiam ich zapach - ten właściwy, oczywiście.

5.Zakochałam się w audiobookach
Tak! Toż to genialne jest. O ich istnieniu wiedziałam wcześniej, no jasne. Ale jakoś nie byłam przekonana. Przecież pachnąca drukiem książka, literki, możliwość obserwowania układu zdań, itd. nie mogły równać się z plikiem. Przez Greya nie przeszłam, ale wystarczyła jedna książka czytana przez Artura Barcisia i okrzyknęłam audiobooki mistrzostwem. W dodatku to przecież logiczne, że w momencie, w którym spodoba mi się audiobook, idę i kupuję jego odpowiednik na papierze...

Angela: 6. Piszę fantasy w ukryciu
Ja nigdy nie podjęłabym się tego gatunku, dlatego że w tym związku wystarczy autorów fantastyki, jednak pewien pomysł, który kształtował się w mojej głowie od dzieciaka, w pewnym momencie wybuchnął. Nie wiem, czy to wina stresu czy choroby, a może zwyczajnego zastoju w życiu, jeżeli chodzi o literaturę. Pewnego dnia obudziłam się i stworzyłam dokładniejszy obraz moich własnych postaci. Czuję się dziwnie, siedząc w gatunku, po którym poruszam się po omacku, ale odkrywam powoli, co to znaczy czuć ten gatunek bardziej niż jakiekolwiek inne. I to mi się chyba podoba. 

7. Robale, dajcie mi ich więcej!
Odkąd zanurzyłam się po uszy w terrarystyce, nie mogę z niej wyjść. Dzięki temu do domu wprowadzają mi się stada karmówki i innych dziwnych owadów. Dziś rano na przykład nie poszłam na wykład, bo oczekuję na moje straszyki olbrzymie - jeszcze chwila i zacznę wypełniać im terrarium, bo przecież na pewno zmarzły... 
Owady dają dużo przyjemności, jeżeli chodzi o obserwację. Moje płazy najczęściej chowają się za dnia pod mchem i liśćmi bluszczu, one zaś są cały czas dobrze widoczne i to mnie niesamowicie kręci.

8. Staram się nie być autorem-bucem
Ostatnio odkryłam, ze bycie bucem na nic się człowiekowi nie zda. I chociaż wychodzi to ze mnie samoistnie, to jednak powinnam nad tym pracować - taka myśl pojawiła się dwa tygodnie temu i zamierzam się jej trzymać. Denerwują mnie autorzy, który są nazbyt patetyczni, którzy dużo gadają o sobie, a nie o wydawaniu. Dlaczego to do mnie doszło? Ano dlatego, że równo za tydzień będę opowiadać studentom o tym, jak ja wydałam i jak to jest, że publikuję. Obiecałam sobie przy tym, że będę totalnie obiektywna i nie rozpłynę się nad swoją pisaniną. Bo jeszcze nie ma nad czym. Dostanę Nike, to dopiero będę bucem. 

9. Moim fetyszem są rude kobiety
O matko, przecież to wiadomo. Od dziecka uwielbiam rude włosy i moja kobieta po prostu musiała takie mieć. Potrafię stać na ulicy godzinami i gapić się na właścicielkę takich włosów. Twarz, figura? Niezbyt ważne - im piękniejsze włosy, tym bardziej nie mogę oderwać wzroku. Ślinię się wtedy jak pierwszy lepszy facet, ale cóż. Nie mogę inaczej. Chyba nie umiem!
Co nie znaczy, że moja kobieta mi się nie podoba - jest najpiękniejsza na świecie i codziennie kontempluję jej urodę. 

10. Uwielbiam starych ludzi
A czasami równie mocno nienawidzę. Jednak poczucie, że kryją w sobie tajemnicę, jest silne i nieubłaganie każe mi nawiązywać z nimi jakiekolwiek więzi porozumienia.

W ramach zabawy postanowiłyśmy nominować naszą przyjaciółkę-pisarkę - Hannę Greń, która prócz tworzenia świetnych powieści, zajmuje się także swoim blogiem recenzenckim. Być może będzie miała chwilę na takiego posta? ;) 


Komentarze

  1. Załatwiłyście mnie koncertowo. Nie dziwię się Anne, wiadomo wszak, że jak rude, to wredne! :D Ale Angela?! A z drugiej strony, czego spodziewać się po osobie kochającej robale? Wiadomo, robaczywych myśli. :P
    Ale bez obaw, jeszcze znajdę sposób, żeby się zemścić. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie się doczekałam!
    Poza tym za te cukry we wstępie dziękuję i pąsowieję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. wąchanie książek jest spoko. zarówno papier jak i tusz drukarski pachną naprawdęprzyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, też wącham książki... ale to chyba normalne, nie? Audiobooki - tak, zwłaszcza, że lista polskich aktorów czytających GENIALNIE jest długa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Reprezentanci posiwiałych włosów mogą być zarowno kochani jak i przyprawiać o bol głowy. Zresztą jak każdy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo wiele nas łączy! Też lubię wąchać książki, uwielbiam cukier, czyt. czekoladę wszelkiej maści, piszę w ukryciu i lubię towarzystwo starszych ludzi. Hehe fajnie, że są tacy ludzie jeszcze na świecie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz