[PISANIE] Kafkaesk, czyli nieszablonowe oblicze grozy

Albo bardzo szablonowe – zależy, czego się boimy. 
Mam wrażenie, że groza kojarzy się ludziom tylko z czymś nadnaturalnie strasznym. Z demonami, potworami, drogą bez powrotu (kiedyś miałam zbyt długo trwającą fascynację tymi tematami). Ale czy są osoby, które powiążą grozę z postacią Kafki, pisarza znanego bardziej przez „Proces”, aniżeli przez inne teksty? 



Na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że w „Procesie” nie ma nic strasznego. Jest to owszem, książka mówiąca o poważnych tematach, o konflikcie jednostki z anonimową władzą, ale nie w pewnym momencie, tak gdzieś na początku, człowieka ogarnia dziwne poczucie. Czytelnik ma wrażenie, że nie do końca rozumie przedstawioną sytuację, że zaczyna się babrać w dziwnych rzeczach i myśli, że autor był trochę odchylony od normy.  Nierzadko ludzie kończący czytać coś kafkowskiego, odkładają książkę, wzdychają i głośno pytają: o co tu, do nędzy, chodziło!?
Franz Kafka to wariat, brany przeze mnie do jednego wora z Gombrowiczem i Schultzem, jeżeli chodzi o kreatywność własnego pisarstwa. Dla mnie dobry pisarz to ten, który coś utrwalił w historii literatury i pisarstwa. U Kafki jest to sytuacja kafkowska (uczucie niepewności, zagadkowego i niesprecyzowanego zagrożenia, poczucia znajdowania się pod kontrolą bliżej nieokreślonej siły lub władzy), zwana inaczej Kafkaesk. (z j.niem.) I tutaj mamy do czynienia z prawdziwą grozą, bowiem taki zabieg pisarski kojarzy mi się po trochu z czarnym humorem, po trochu z niemiłym uczuciem,  że człowiek jest bezbronny wobec anonimowych sił, zwłaszcza tych związanych z jakąkolwiek władzą. Bezsilność i bezbronność – oto co dręczy współczesnego dorosłego. Nie, nie mam racji? Myślę, że trochę mam. Wyobraź sobie, że nagle tracisz swój życiowy fundament. Do twoich drzwi w tym momencie puka komornik, pokazując, że musi zobaczyć, co cennego masz oddać w zamian za dług, o którym nie masz pojęcia. Tłumaczysz facetowi, że nieprawda, nie masz żadnego długu, to musi być  pomyłka. Ale on jest nieugięty, uśmiecha się tylko lekko, może współczująco, ale wie, że nie ma wyjścia. Dostał zlecenie,  zlecenie musi wykonać. Patrzysz z przerażeniem, jak wynoszą ci cały sprzęt z salonu. Chwilę po wyjściu komornika dostajesz telefon od ukochanej – jest w szpitalu, po wypadku, jej stan jest bardziej niż ciężki.
I wtedy zaczynasz pytać: za co to? Dlaczego ja?! To musi być jakaś pomyłka!

Ale u Kafki o pomyłce nie było mowy.  W „Procesie” Józef K. również prawdopodobnie był niewinny, ale władza (siła anonimowa, tak samo jak tą siłą był komornik, niepotrzebne nam jest jego imię, ważne jest to, że jest synonimem negatywnej siły) stwierdziła inaczej i tak manewrowała jego życiem i otoczeniem, że Józef K. zgodził się z wyrokiem. 
I został zabity.
Dla mnie to jest groza wyższego szczebla. Taka, która szybciej może się nam zdarzyć niż spotkanie demona czy noc w nawiedzonym domu. Groza związana z innymi ludźmi nad nami, z sytuacją bez wyjścia jest intensywna i może  przestraszyć nas bardziej niż wymyślne potwory. Lubicie urzędy?  Lubicie chodzić po urzędach? Czujecie dreszcze przez spojrzenia tych wszystkich urzędniczek, które zrobią wszystko, byśmy mieli pod górkę z każdą, nawet błahą sprawą. 

Kafkowska groza to między innymi ten wyżej nakreślony przeze mnie konflikt. Tworzymy grozę od podszewki, używając różnych zależności. Dla przykładu ja wpadłam na bliski mi temat, czyli rozmowa rekrutacyjna, na którą pewna studentka idzie i chce ją przejść pozytywnie. W opozycji do niej siedzą profesorowie, anonimowi, hiperbolizowani przez społeczeństwo, patrzący nie lepiej niż babeczki z urzędu. Zaczyna się  przesłuchanie, zaczyna się czytanie tekstu, który studentka miała dostarczyć przed rekrutacją. Nagle jeden z nich krzyczy, że to przecież plagiat. Drugi potwierdza, wymieniając pisarzy czy twórców, których osoba po maturze na 90% może nie znać. Zarzuca nimi dziewczynę, jednocześnie oskarżając ją o próbę sfałszowania tekstu na swoją korzyść. Osaczają ją, bombardują swoją wiedzą, próbują ją poniżyć. Dziewczyna chce się bronić – ma ze sobą komputer, może wrzucić tekst do programu, który wykrywa plagiat,  może znaleźć potwierdzenie, że to tylko i wyłącznie jej tekst. Nikt jej jednak nie wierzy, a karuzela nakręca się tak bardzo, że dziewczyna zostaje wyrzucona ze spotkania przez rozpaczliwy atak na rekrutujących. Profesorowie na sam koniec dodają, że nie powinna podchodzić do poprawkowej rekrutacji – bo na pewno się nie dostanie.
Józef K. umiera, ale naszej bohaterce tego nie róbmy – to byłoby zbyt łagodne. Co może być gorsze dla takiej młodej, ambitnej osoby? Praca w fast-foodzie do czterdziestki? Nie pójście na studia? Zrezygnowanie z marzeń?
Coś w tym jest. 

Do opowiadania dodajmy niepokój. Czarny humor. Poczucie humoru, które dla większości ludzi jest wstrętne i okropne. Ale czy nie takie są ludzkie horrory? Czy nie rządzi nami czarny humor losu, kostucha śmiejąca się nad uchem i anonimowy człowiek,  który zawsze jest nad nami? Warto zapamiętać – nie jesteśmy pępkiem świata. Prawdopodobnie teraz ktoś chce sprawiać nad tobą  maksymalną  władzę, ale spokojnie.  Może nie będzie tak okrutny. 
Ćwiczenie:
Stwórz parę współczesną, składającą się z takiego Józefa K. i anonimowej siły. Udowodnij, dlaczego władza nad jednostką może tak łatwo nim manewrować i spróbuj w kilku zdaniach przestraszyć człowieka, pokazując mu, że to może spotkać każdego z nas. Dotkniesz w ten sposób jednego z ważniejszych źródeł przerażenia – bezradności. 

Tekst powstał, ponieważ Histeria ogłosiła w tym miesiącu Kafkowski Konkurs Literacki i po prostu nie mogłam tego popuścić.  Na FB znajdziecie link do wydarzenia i próbujcie swoich sił, bo warto.
PS. Zmieniłyśmy  (nareszcie!) adres bloga z blogspot na pl. Jesteśmy mega zadowolone! Wkrótce odświeżymy szablon, także będzie się działo :). 

Komentarze

  1. Musze sie wreszcie zabrac za czytanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ćwiczenie - chętnie się z nim zmierzę.
    Co do sympatii do urzędów i tej przysłowiowej władzy - Procedury wielokrotnie uratowały mi życie, bo ktoś wiedział, gdzie trzeba zadzwonić, a ktoś inny wiedział kogo wysłać, więc nie demonizujmy, są różne strony medalu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ćwiczenie, choć czy to potrzebne? Człowiek zastraszany jest na co dzień w urzędach, pracy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz