[LGBT] Posiniaczona tęcza w przestrzeni publicznej

Z natury trzymamy się z dala od przestrzeni publicznej, w której są poruszane tęczowe tematy. I nie tylko - też takie, które są po prostu odmienne od typowej ideologii stereotypowego Polaka. Dlaczego? Na to pytanie ciężko jest nam odpowiedzieć, ale w tym poście chciałybyśmy zabrać głos w sprawie wszelkich wystąpień publicznych osób LGBT i tego, z czym przychodzi im się zmierzyć.
Z czym nam przychodzi się zmierzyć.  



Pamiętacie post targowy, w którym wspomniałam w zabawny sposób o tym, że ktoś ściągał plakaty przed moim spotkaniem autorskim z całego wydziału filologicznego? Lekko o tym napisałam, prawda? Tak naprawdę nadal odczuwam niepokój, kiedy myślę o tym, że to się działo naprawdę. Nadal mam wrażenie, że wtorkowe spotkanie, które tak dawno minęło, mogło mieć zupełnie inne zakończenie. Mogło, ale nie musiało - pewnie by ktoś powiedział. Ale czy w ogóle miałam prawo się bać?
Przecież ludzie tak mają, zwalczają to, co im się nie podoba. Albo inaczej - pokazują innym, że nie podoba się im dana sytuacja i mają ją gdzieś. Ale żeby to był pewien przebłysk przemocy? Gdzie tam! To tylko ściąganie plakatu z gołymi babami. No bo jak to, iść na spotkanie z okropną lesbą?! Trzeba innych chronić przed popełnieniem tego błędu! 
Tym razem ktoś lub kilka ktosi  zwalczało moją obecność na Uniwersytecie Łódzkim. Spójrzmy na to obiektywnie. Zrywali nieswoje plakaty, niszczyli czyjąś pracę, nie szanowali czyjegoś czasu. Pokazywali, że to oni mogą dyktować warunki, jakie panują na uniwersytecie, bo przez swoje działania inni nie mogli się dowiedzieć o takim, a takim wydarzeniu. Źle to pachnie, prawda? Chyba nikt z nas nie lubi, kiedy inni decydują, co ma oglądać, czego ma słuchać. Studenci nie są już dziećmi. To praktycznie ukształtowani ludzie, którzy doskonale wiedzą, w czym chcą uczestniczyć. 

Gdzie w tej sytuacji zaczyna się przemoc, gdzie jest jeszcze ludzki bulwers? Totalnie ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć, bo dla mnie to już rodzaj przemocy, tej gorszej, bo psychicznej. Oprócz standardowego stresu przed występami publicznymi (mam dwadzieścia lat i często plączę się w zeznaniach), doszedł stres, że coś może się stać. A przecież pojechała ze mną Anna. Lęk, że mogę ją narazić na taką sytuację sprawił, że byłam przerażona. Nigdy nie chcemy, by naszą ukochaną_nego spotkały takie nieprzyjemności. Oberwać czymś takim od niezidentyfikowanej osoby? To jeszcze gorsze. Ale przecież nie mogłam powiedzieć tego głośno. Gdzieś w głowie obmyślałam sposób, w jaki odeprę ewentualny atak. Przecież byłam w tym dobra. Muszę być. Ale czy na pewno potrafiłabym to zrobić?  

To przecież trudne. Potwierdza to sytuacja,  która miała miejsce wczoraj, na UW, podczas  konferencji zorganizowanej z "Miłość nie wyklucza". Gościa, Huberta Sobeckiego, spotkała spora nieprzyjemność ze strony prawdopodobnie zmówionej ze sobą grupy osób, która wysyłała w trakcie jego rozmowy z prowadzącą homofobiczne teksty. Sama planowałam zjawić się na uniwersytecie na tym wydarzeniu, jednak plany życiowe w moim przypadku szybko się zmieniają przez natłok zajęć, a raczej obowiązków. Tymczasem dowiedziałam się o zaistniałej przemocy, która ogarnęła gościa i na pewno wpłynęła na obserwatorów, uczestników. Potwierdza to post przewodniczącej Sekcji Feministycznej SKK IKP UW, który można przeczytać, klikając TUTAJ. Skupię się na najważniejszym dla nas fragmencie:

Czy nasza chęć dialogu i zachowania intelektualnego dystansu, jak przystało na prawdziwych antropologów, przypadkiem nas nie zaślepiła? Czy wolność słowa naprawdę rozumiemy jako prawo każdego do mówienia tego, co chce? A może wolność słowa każdego z nas kończy się wtedy, kiedy to, co mówimy jest obraźliwe, krzywdzące i po prostu nieprawdziwe? Jak pokazuje wczorajsze spotkanie, wiara w dialog jest luksusem, na który wykluczeni i wykluczone nie mogą sobie pozwolić. Zachowanie „naukowego” dystansu w sytuacji takiej jak wczorajsza świadczy nie tylko o naiwności, lecz także o tchórzostwie.
Mądre cytaty mówią nam, że dyplomatyczny mądry człowiek milczy. Ale może rzeczywiście jest to trochę przestarzała mądrość? Może teraz, w świecie bez większego honoru, w którym to najliczniejsza grupa (niekoniecznie najmądrzejsza) może rządzić wszystkimi i wszystkim, powinno się walczyć o swoje nie pięścią, a słowem? Co nam da milczenie, kiedy atak się nasili? Co nam da milczenie? Czy czasem, w przedłużającej się do wieczności chwili, gdy tłum warczy jak dzikie psy, nie czujemy się... słabi? A może warto coś powiedzieć, krzyknąć? Może warto stanąć w obronie? Może...
Czasami lubię mówić: stul pysk, bo to zwraca uwagę. A potem wypraszam ludzi - czasami i ze swojego życia, czasami po prostu za drzwi. Moja rodzina uczyła mnie, że nie powinnam tak robić, ale ja jestem młodej daty. Mam wielką potrzebę bronienia siebie i swoich bliskich, a także tych dalekich - mentalnie zbliżonych ideologią do mojej ideologii. Ten świat ma inne zasady przetrwania i nie mają one cokolwiek wspólnego z pałą i pięścią. Ile my mamy tych słów w swoich słownikach, coś koło 60 tysięcy, nie?
Użyjmy ich. 

Na sam koniec. Czemu wybrałam to zdjęcie? Przyciągnęło mój wzrok. Bo niby tęczowi ludzie, odmienni ludzie, powinni być tacy tolerancyjni w swojej tęczowości. Ale nie są i zawsze ktoś z różnych sporów wychodzi... połamany.

Tak mi dziś jakoś smutno, tak melancholijnie. Szkoda. 
Lubię radość tego świata, ale nagle chłodno się zrobiło, dużo chmur się zebrało.
Oby nic się już więcej nie stało.
(Że tak sobie pozwolę zrymować, coby uratować)

Komentarze

  1. A propos tego dyplomatycznego milczenia...

    "Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
    Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
    Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
    Nie byłem przecież socjaldemokratą.
    Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
    Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było. "

    Martin Niemöller, 1892-1984
    (niemiecki pastor luterański; wiersz napisany w obozie w Dachau w 1942 r.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mądry tekst, skłania do przemyśleń...

    OdpowiedzUsuń
  3. O tolarancję dzisiaj bardzo cięzko, ale dobrze, że są tacy ludzie jak Ty, którzy nie boją się pisać o tym jaka jest rzeczywistość. Jak już ktoś wspomniał - skłania do przemyśleń. Szkoda, że czyjaś praca jest niszczona i bezczeszczona poprzez chamskie zrywanie plakatów.. przykre to :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo łatwo o tolerancję.
      Toleruje się gwałty, przemoc domową, szantaże, napady, kradzieże, wyzwiska, manipulacje, poniżanie, szowinizm, dyskryminację. Wielu ludzi chętnie przyjmie i zatoleruje ludobójstwo.
      Mamy społeczeństwo pełne tolerancji, nie ma co narzekać :)

      Usuń
  4. Bardzo na czasie tekst, gdzie normą jest właśnie przemoc, chamstwo czy nietolerancja. A szaleństwem jest obrona praw kobiet, szacunek do obcokrajowca i pomoc człowiekowi.
    Totalne szaleństwo. Pomieszanie wartości i zmanipulowanie myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasza tolerancja zależy li i jedynie od naszego własnego miejsca na ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Media bombardują złymi informacjami. Utrzymuje się ciekawy paradoks na świecie, iż nieliczni potrafią umiejętnie rządzić większością. Manipulacja jest wszechwładna. Boimy się wszystkiego i innych ludzi. Okazuje się, że złem jest już myślenie "inaczej", postępowanie "inaczej". Rzeczywiście można przyjąć, że słowo "tolerancja" dewaluuje się i jest workiem, do którego można wrzucić zarówno dobro jak i zło, w zależności od poziomu strachu, a może odwagi?. Tylko dlaczego zaczynamy się bać, odwracać głowę, nawet gdy tego nie chcemy, udawać, że nic się nie dzieje, że to nas nie dotyczy?. W ten sposób sami sobie zrobimy krzywdę. Faktem jest jednak, że jeśli sami sobie jej nie zrobimy, to aktualnie może znaleźć się ktoś, kto nam wyrządzi ją bezsprzecznie - taki mniej rozgarnięty lub pełen nienawiści albo agresji - taki klimat mamy i może ktoś jeszcze przyklepie po cichu proceder?. Koło zamyka się. Co z tym zrobić?. Lucyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że przestać się bać i szukać wokół siebie ludzi, którzy myślą podobnie ;):). Lucyna

      Usuń

Prześlij komentarz