[PISANIE] Jak napisać powieść z drugim człowiekiem i się nie zagryźć. Poradnik

Kilka osób pytało nas, jak to jest pisać we dwoje i się nie zagryźć. Szczerze wam powiem.... Pierwszy tom został napisany mniej więcej rok temu. Moja pamięć jest bardziej niż słaba, jednak z tego, co sobie przypominam, to na pewno nie mieszkałyśmy razem. Miałyśmy ograniczone widywanie się do maksimum, a do dyspozycji telefon i messengera. 
No i psujące się laptopy. Cool. 


To nie jest takie trudne, zwłaszcza jak się znacie. Może nie jak łyse konie, ale beczkę soli ze sobą pożarliście [hyhy]. Fajnie będzie, jak poznacie granicę, przed którą możecie robić sobie jeszcze jaja z pisania swojego partnera_partnerki. Lepiej jej nie przekraczać. Oczywiście to nie musi być związek; z przyjaciółmi też całkiem nieźle się pisze (trzeba tylko pochować ostre przedmioty, w szczególności noże).

Nasz pomysł powstał z mojego snu, po którym stwierdziłam, że chciałabym przeczytać dobry homoerotyk. Nic takiego w internecie nie znalazłam, a uwierzcie, szukałam długo (godzinkę przed szóstą rano). Obudziłam więc Ann koło ósmej - telefon i mówię: babo, pisz ze mną. Napiszmy razem książkę. No wiesz, nasze pierwsze dziecko. Będzie fajnie. Będzie cool. Na pewno ktoś to wyda!
Dobra, w to ostatnie żadna z nas nie wierzyła (nasi znajomi też nie).

Usiadłyśmy tego dnia przy kompach i zaczęłyśmy pracę nad postaciami. Zgodnie stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie stworzyć parę głównych bohaterek. Ja wymyśliłam Fanny, a Ann Rosalie. Nakreśliłyśmy przy okazji fabułę, ale co z tego? Bohaterki już w drugim rozdziale miały nas w dupie.

Pisałyśmy miesiąc. Dopóki nie przeszłyśmy do poprawek i wzajemnego wypominania błędów, pisało nam się wspaniale. Kłótnie na odległość były jednak czymś trywialnym, cały proces przeszłyśmy całkiem spokojnie i pierwsza część poszła do wydawnictw.
Do momentu wspólnego mieszkania. Teraz stanęłyśmy przed dość ciekawym zadaniem. Musimy napisać część drugą. Razem. MIESZKAJĄC W MAŁYM MIESZKANIU, w którym nic się nie ukryje.
Ja się nie ukryję.
Boże.

Dlatego przygotowałam, nie tylko dla was, ale i dla nas, poradnik Jak pisać razem i się nie pozabijać. To do kwietnia będzie nam bardziej niż potrzebne!

Po pierwsze: Przygotujcie poważne zapasy. Zdarza się tak, że wspólne mieszkanie posiada tylko jeden pokój nieprzechodni. W takim momencie kuchnia może znajdować się daleko od tego bezpiecznego miejsca - a przejść do niej musicie przez pieczarę lwa. Czy naprawdę chcecie tak ryzykować?

Jedzenie... Przede wszystkim weźcie napój bogów - kawę, herbatę, czekoladę, alkohol. Osobiście obie polecamy dużo alkoholu. Do tego coś słodkiego, słodycze to podstawa, boję się ludzi, którzy nie jedzą słodkiego. Jaką macie krew, o przedziwni!? Niekiedy zastanawiam się nad pizzą, bo przecież trzeba się pozytywnie naładować.
Cokolwiek jednak lubicie jeść - zgarnijcie to przed rozpoczęciem pisania. Nie pokazujcie wszystkiego, wasz partner_ka może lubić bardzo podobne smakołyki...

Po drugie: siedźcie w dwóch pokojach. Dwóch osobnych pokojach, oddzielonych pancernymi drzwiami.
Oczywiście - zamknijcie je na klucz. Sprawdźcie, czyście na pewno to zrobili. Wiecie, czasami się człowiekowi wydaje i to może oznaczać wasz koniec. Lepiej być pewnym i żywym.

Po trzecie: kompromisy, tylko one was uratują. Jeżeli już chcecie kłócić się o fabułę, to róbcie to przez okna. Instrukcja jest prosta: otwórzcie okno lub balkon i zacznijcie krzyczeć na siebie, grożąc sobie pięściami - o wiele lepszy sposób, prawda? Ominie was uszczerbek na ciele. No, chyba że mamy zimny listopad i zamrozi was na kilka chwil. Ale spójrzmy na to pozytywnie - przynajmniej szybko wam przejdzie.

Po czwarte: podział obowiązków. Uważajcie na ostre długopisy i latające patelnie! Macie zwierzęta, sprzątanie, pranie? Musicie iść w końcu na zakupy? Zaplanujcie kto i kiedy i nie zwracajcie uwagi na uroczy uśmiech partnera_ki. Na wszelki wypadek, kiedy psiaki będą się domagać spaceru, weźcie ze sobą jakąś broń. To może być cokolwiek! Chociażby do postraszenia i dla jasnego komunikatu: nie zbliżaj się, będę bić!

Po piąte: najpierw piszcie, potem poprawiajcie. A najlepiej od razu znajdźcie beta readerów ze swoich znajomych, którzy rozumieją wasze spory. To dość pomocne, zwłaszcza przy szlifowaniu tekstu.

Najważniejsze jest jednak wytłumaczyć sobie, że to tylko zabawa. Dobry sposób na poznanie siebie i zobaczenie, co nas naprawdę wkurzy, a co olejemy. Ćwiczenie cierpliwości? Jasne, jak najbardziej.
Ale warto, bo to fajna przygoda.

Kilka słów wyjaśnienia (bo Ann myśli, że wy glupi jesteście :P).  Powieść została napisana w całości przez nas, poprawiana przez nas i naszych wspólnie wybranych beta, a później wydana przez wydawnictwo jego całkowitym nakładem finansowym. Dziękujemy przy okazji za pracę nieustannie wkładaną w zaistnienie Rozkazów.
Przy naszej "radosnej twórczości" nie ucierpiało żadne zwierzę, nie spłonęła żadna patelnia, nie zginął ani jeden nóż z naszej kolekcji kuchennej. Ba, nawet parę dokupiłyśmy! Żadna z nas nie nosi ani nie nosiła także śladów przemocy - żyjemy! [jeszcze]

Tak więc wspólne pisanie nie jest takie groźne, na jakie wygląda. Warto czasem coś przemilczeć, w niektórych momentach ugryźć się w język, w jeszcze innych odpuścić całkiem. Powieść, jeśli Was samych wciąga - sama się napisze.
Nasza właśnie tak powstała, jakby Rosalie i Fanny stały nam za plecami i dyktowały. Dlatego i Wam wszystkim życzymy przy tym dobrej zabawy! Pisanie nie może być przymusem ani powodem do kłótni czy niechęci. Nie jest wtedy pisaniem.
My pracujemy nad drugim tomem jeszcze w tym samym pokoju, ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Powodzenia!  

INFO O NJR [aktualizacja z dnia 04.11.16]
Nasza powieść powoli krąży sobie po internecie. Mało patronatów zorganizowało coś więcej niż konkurs i z niecierpliwością czekamy na recenzje - te są dla nas najważniejsze. Skaczemy też po rankingu Empiku. Najpierw było 29 miejsce w literaturze erotycznej, potem 19, znów 26 i aktualnie jest 15ste. Mamy pięć gwiazdek i jakieś dwie - ach te skrajności!

Zapraszamy was na konkurs związany z książką na Odcienie Czerwieni. Wystarczy na stronie FB pod obrazkiem (tak, o ten obrazek mi chodzi) w komentarzach zadać nam ciekawe, niebanalne pytanie. Pytań już jest dużo, natomiast szukamy jeszcze czegoś, jeszcze czegoś ^^. Link macie tutaj, klikajcie ;) 





Komentarze

  1. Haha, dobre. :) Mnie i Alicji przyda się ta instrukcja pisania razem, bo znowu planujemy by coś razem naskrobać. Dobrze, że mieszkamy wiele kilometrów od siebie, bo zbierali by po nas resztki. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry,
    Drogie autorki, wasza wspólnie napisana książka zawładnęła ostatnio moim życiem. Książka jest rewelacyjna! Książkę przeczytałam w około 9 h z przerwami na kakao i toaletę, kolejny raz czytałam ją dłużej by odnaleźć to, co umknęło za pierwszym razem. Piszę do Pań, by zadać jedno pytanie (o ile odpowiedź jest możliwa), a mianowicie, kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? I choć Moja żona funkcjonuje normalnie(dziwna jakaś :P ) po przeczytaniu waszej książki tak Ja nie potrafię. Oddycham książkami i filmami. Bohaterki, które spłodziłyście są poza schematem, co jest zbawienne. Obydwie bohaterki muszą dojść do granicy, za którą jest autentyczność, za którą obydwie są sobą. Chyba tak jest z każdym człowiekiem i dla każdego musi być to coś innego. Dla jednych dziki taniec i spontaniczny śpiew, dla innych samobójstwo zakończone życiem, miłość, choroba, czyjaś śmierć, samotność pukająca codziennie do mózgu albo też dziwna relacja przeistaczająca się w ...? itp. Ważny jest moment wyzwolenia ze skorupy i rozpoczęcia nowego etapu, a może już nowego życia. Wasza książka kończy się właśnie taką zapowiedzią na nowy etap, mam tylko nadzieję, że ten etap Rosalie i Fanny rozpoczną razem.

    P.S Jest szansa na zapowiedź kolejnej części?


    Pozdrawiam i życzę Panią tego, czego życzę sobie i żonie, czyli wspólnych, nieskończonych lat szczęścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za miłe słowa i odpowiedź! To dla nas bardzo ważne i budujące jednocześnie ;)
      Druga część ma wyjść w kolejnym roku, do kwietnia ksiązka ma zostać napisana :) Być może już w wakacje będzie do kupienia na stronach księgarnii.

      My też życzymy wszystkiego najlepszego! Planujemy niestety trochę zawirować życiami bohaterek, ale to tylko dla ich własnego dobra. Tak, jak pisałaś - muszą porządnie przejść przez tę granicę :)

      Usuń
    2. Pytanie, która, którą weźmie za rękę i zaprowadzi w ten swój las? :) Do tego czasu muszę znaleźć nowy obiekt radości i uciech (co łatwe nie jest ), zostawiając całe zaplecze w głowie dla waszej kolejnej części.
      P. S Może mają Panie jakieś propozycje w postaci "plastra" miodu na moją wyobraźnie do czasu wydania kolejnej części?
      Ja polecam "Nauczycielke" Taschler Judith W.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Szczerze? I my szukamy takich książek - osobiście przeczytałam wszystko Waters i Winterson, co tylko miało w sobie wątek les. Skok Safony - nie wiem, czy ta ksiązka jest aktualnie do dostania w internecie, ale bardzo ją lubię. Autorką jest Erica Jong. Safona była cudowną, grecką poetką, wyrażającą swoją miłość do kobiet. Jako pierwsza.

      Twoja propozycja również mnie zainteresowała, poszukam jej ;)
      W razie czego mamy jeszcze seriale - Orange is the new black chociażby. No i filmy. Anna uwielbia Gry weselne. Postaramy się na dniach wrzucić kilka przykładów z tęczowego świata sztuki tego, co nas uwiodło :3

      Usuń
    4. Waters- zaliczona( dosłownie i w przenośni) :) Skok Safony? Nigdy nie słyszałam tego tytułu więc postaram się nadrobić, jeśli tylko się uda.
      Moja propozycja dla Pań nie jest ani homo ani erotyczna, ale warta poświecenia chwili czasu. Czytało mi się ją tak dobrze jak waszą książkę, czyli bez wytchnienia i na raz -jak pyszny kawałek tortu. Co do filmu Imagine Me&You , też go uwielbiam! Film jest bodajże z 2006 roku. Pierwszy raz obejrzałam go w 2009 r. a kończą liceum rok później miałam na koncie liczbę trzycyfrową oglądalności tego filmu :P "Lilie oznaczają- czy ośmielisz się mnie pokochać" - żadna kobieta o odmiennej naturze nie jest w stanie powstrzymać się od pokochania postaci stworzonych przez Oli Parkera. Jeśli chodzi o seriale to wpadłam z Lip service, słyszały Panie o nim? Serial kręcony w stolicy Szkocji pokazujący życie lesbijek. Gra w nim Heather Peace, która jest po naszej stronie mocy :P
      Przepraszam, że piszę ciągle jako anonim, ale wedle nowego polskiego porzekadła, kto nie ma facebooka ten nie istnieje więc mnie tak naprawdę nie ma.

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Nie czytałam Pań książki. Jednak z miłą chęcią to zrobię.
    Odwdzięczam się za każdy szczery komentarz i stałą obserwację.
    Pozdrawiam,annnathalie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Drogie Panie,
    Muszę przyznać że książka bezgranicznie skradła resztki mojego serca. Kontakty BDSM zostały ukazane na naprawdę wysokim poziomi spełniając moje najskrytsze oczekiwania. Z doświadczenia przyznam że jest to zamknięty świat rządzący się własnymi prawami. Pokładam jednak skrytą nadzieję na ukazanie tego świata również pod względem sztuki jaką jest cała ta gra.

    Pozdrawiam życząc szczęścia i powodzenia w tym co robicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, tak jest ;) Mamy nadzieję, że w kolejnych częściach dokładnie to opiszemy. Jeżeli można - prosimy o szczegóły, drogowskazy. Taka pomoc bardzo nam się przyda. ;)
      Dziękujemy za miłe słowa!

      Usuń
  5. Fakt, w książce opisy są pikantne i pobudzające nie jedną komórkę ciała. Ktoś tu piszę o doświadczeniu, ale chyba niezdobytym w Polsce? Tego typu rzeczy raczej są niedostępne w naszym cudownym kraju? I czy na pewno można nazwać to sztuka??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... oczywiście ;) Wystarczy dobrze szukać, informacje są dosłownie o krok. Nasz kraj kryje wiele sekretów ;). Jeżeli chodzi o strefę intymną i sztukę jednocześnie - wszystko jest dla ludzi. Wszystko też od ludzi zależy.

      Usuń
    2. Wręcz przeciwnie nasz kraj wciąż się rozwija i zaczyna "dorastać do pewnych spraw". Pozwolę sobie podać przykład spotkań bądź miejsc o tematyce BDSM. Same spotkania odbywają się praktycznie w każdych większych miastach lecz są zamknięte dla osób spoza kręgów BDSM a aby dostać się na taką "imprezę" trzeba być zapisanym na listę bądź mieć naprawdę dobre kontakty. Na pytanie "I czy na pewno można nazwać to sztuką?" Odpowiem troszkę może inaczej i patrząc jedynie pod względem przebiegu sesji. Jest to nic innego jak profesjonalna gra aktorska mająca na uwadze zaspokojenie siebie i partnera odrzucenie na moment przyziemnych spraw i zmartwień oraz zbędnych trosk o drugą osobę po monotonii każdego dnia.

      Usuń
    3. Brzmi fajnie, ale czy nie ma innych sposobów na oderwanie się od ziemi razem z partnerką? Sytuacje i miejsca, które opisujesz znam tylko z różnego rodzaju forów i stron internetowych-chciałam zaznajomić się z tematem przed przeczytaniem książki autorek. Z punktu widzenia laika wygląda to wszystko mało zachęcająco. Ostry seks? Przypadkowy ostry seks? obcy ludzie, moje ciało, poniżanie, ból?? Jeśli jest to gra aktorska to rozumiem, że mogę po prostu wstać i wyjść jak wściekły aktor z teatru? Czym cały ten teatr różni się od zwykłej rozwiązłości i (nie chciałam użyć tego słowa, ale krąży mi w myślach) burdelem?
      Mnie bardziej interesuje kwestia "umowy"( o jakiej piszą autorki)czy takie rzeczy mają miejsce? Fanny podpisuje dokument "ubezwłasnowolnienia"? na pewnych zasadach, regułach, których Rosalie nie przestrzega! - drogie autorki, dlaczego?? Ro obiecała Fanny, że na spotkaniach nikt inny jej nie dotknie. Poznała, też przeszłość F. wiedziała co ją spotykało na tych 'sesjach' a mimo to zabrało Ją tam i stało się co się stało co Ro mogła przewidzieć ba, a nawet była tego pewna...

      Usuń
    4. Drogi anonimku (błagam, podpiszcie się pseudonimem, bo nie wiem, jak mam kierować apostrofę :D). To, o czym mówisz, jest w pewnym sensie tylko częścią całego przedstawienia. I takie coś odpowiedzialna osoba dominująca powinna przygotowywać wtedy, kiedy uległa jest na to gotowa. Nie wszyscy się na to zgadzają, oczywiście proszę nie brać tego do naszej rzeczywistości, bo też tutaj ta struktura wygląda odmiennie. Książka to cały czas tylko książka dla pokazania tego świata, dla przekazania, jak to się powinno robić. Oczywiście, i po raz kolejny zastrzegam, że nie jesteśmy w tym wybitne, a książka nie jest podręcznikiem. Niemniej, wracamy do tematu. Dla osoby, która nie zna tych klimatów, polecam różnorakie strony opisujące taki związek. Są związki, które trzymają się tylko sesji domin-uległa i nic poza tym. Ostrość seksu jest po prostu sednem BDSM, wystarczy roziwnąć sobie skrót.

      Umowa... Tak, takie umowy są najlepszym zabezpieczeniem, jeżeli wchodzimy w związek oparty tylko i wyłącznie na tej relacji. Owszem, takie też są. Umowa wskazuje na to, na co możemy się zgodzić i na co chcemy się zgodzić. Jeżeli chodzi o spotkanie i Charlie, to zabieg czysto literacki, fabularny - Rosalie nie mogła się jej oprzeć, ale traktowała ją jako coś naturalnego. Nie jako kogoś obcego, poza tym, jak pisałam - fabuła. Bez tego Fanny nie chciałaby zrezygnować z Ro, a my usilnie musiałyśmy im coś zniszczyć ;)
      W rzeczywistości jednak, owszem, umowy należy przestrzegać. Powieść miała przed niektórymi rzeczami właśnie przestrzegać. I taką rolę spełnia, bo wszyscy teraz zastanawiamy się, jak to jest. A tak niestety bywa.

      I czy są inne sposoby, oczywiście, że są, to, że ksiązka ma taką historię, nie znaczy, że jej autorki robią to samo. To by oznaczało, że facet od Gry o Tron wszystkich zabija, morduje i gwałci, przy okazji wchodząc w związki kazirodcze. A tak nie jest. To pewne wyładowanie siebie bardziej poprzez literaturę, bo my osobiście, że tak zdradzę, mamy bardzo dużo zasad, których prawdopodobnie nigdy nie przejdziemy. Bo różnimy się.

      Naszym odreagowaniem jest też robienie ozdóbek, tym razem świątecznych, sprzątanie, gotowanie i jedzeie ;) U mnie dochodzą jeszcze psy :D

      Usuń
    5. Zatem jako anonim przygarnę pseudonim Helen.

      Zgadza się- książka to książka i człowiek o zdrowych zmysłach oddzieli fikcje od rzeczywistości, ale wymagane jest minimum wiedzy na temat BDSM, czego nieustannie poszukuje i weryfikuje.

      Zastanawiające jest to, skąd bierze się zapotrzebowanie na tego typu doświadczenia, praktyki, relacje? Czy nie jest to swojego rodzaju zaburzenie? Masochizm, sadyzm?
      Strony z hasłami BDSM są pełne anonsów i dziwnej treści co jest przerażające. Zabawa na weekend? Why not? Różnego rodzaju studia, w których doświadczysz, czego tylko chcesz...

      Wasza książka prowadzi mnie właśnie takim nurtem tematycznym, a jestem osoba, która docieka i chce zanurzyć się w temat, by być jak najbardziej obiektywna.Zdobyć jak najwięcej wiedzy, ale nie empirycznie :) Daleko mi do Fanny a jeszcze dalej do Rose.

      Moja Żona powiedziała, że fajna jest taka Rosalie...gdyby nie te jej ciągoty do BDSM :P i ciężko się z nią nie zgodzić, choć tak naprawdę 'zabawy' Ro są dla mnie bardziej pociągające niż odrzucające, mojej granicy nie przekroczyła. Czytałam o gorszych rzeczach :P

      Oczywiście, że istnieje mnóstwo pomysłów na oderwanie się od ziemi, dla każdego coś innego :)

      Helen

      Usuń
    6. Minimum, no właśnie, a nie jak w Greyu, gdzie wszystko jest źle skrojone - to w sumie też w pewnym sensie popchnęło nas do takien fabuły. Najpierw wpadłam na pomysł zwykłego romansu. Ale najpierw strzeliłyśmy w BDSM.

      Ja też już kilka lat szukam na to pytanie odpowiedzi. Z własnego doświadczenia wiem, że u mnie to było jasne, że waniliowy stosunek nie działa na mnie tak, jak opisywały to książki. Najpierw myślałam, że po prostu tego potrzebuję jako dodatku do seksu z mężczyzną, bo może mam takie sklonności. To zadziałało jednak dopiero przy kobiecie i teraz od czasu do czasu prostujemy mój umysł - działa. Zaczynam być coraz bardziej romantyczna ;)

      Z tego co wiem, wplywy mogą być różnorakie, przede wszystkim środowisko w wieku dziecięcym. Rodzina, znajomi, itp. Ja niestety wpadłam w złe towarzystwo i z tego względu mówię, że się to na mnie w pewnym sensie odbiło. A może tak po prostu mamy? Podnieca nas panowanie i uleganie, ciągła walka z samym sobą? To jedno z tych odczuć, których nie rozumiem i nikt nie potrafi mi odpowiedzieć na to tak, jak tego oczekuję.

      Wg mnie ludziom, którzy nie mieli z tym doświadczenia od początku, po prostu się nudzi. Seks nudzi, jeżeli jest monotonny. Warto razem odkrywać tę krainę, warto to robić z głową. BDSM w tym momencie może być tylko taką odmianą, na chwilę, z delikatnymi gadżetami erotycznymi, z klapsami, a nie sadystycznymi uderzeniami palcatem czy innym batem.

      Zabawa na weekend i tak dalej - właśnie. Wiem, ze chyba w Krakowie jest babka-domina, która oferuje swoje usługi uległym mężczyznom. Nie uprawia z nimi seksu, jedynie ofiaruje im te emocje, których nie moga doświadczyć od innych kobiet. Są też dziewczyny, które uczestniczą w pełnych sesjach. Są też ludzie, którzy stoją z boku, bo się boją. I mają do tego pełne prawo.

      Ja na przykład nie do końca jestem przekonana do swingersów, czyli ludzi, którzy zmieniają się na jeden wieczór. Mamy dwie pary i pary się mieszają. Może jestem niedojrzała, co jest bardziej niż pewne, a może po prostu jestem chorobliwie zazdrosna o sferę cielesną. Pewna jestem zaś tego, że lubię urozmaicenie, potrzebuję cielesnej miłości w większym stopniu niż inne kobiety.

      Aczkolwiek seks między kobietami, paradoksalnie według niektórych, wystarcza mi całkowicie. Bo kocham moją partnerkę i delikatne, romantyczne gesty sprawiają, że umieram.

      Ja też bardzo lubię czytać o różnorakich praktykach międzyludzkich :D. Czuję się wtedy po prostu lepiej. Pozdrów Żonę! (uwielbiam, jak kobiety wyrażają swoje emocje, to nam jest tak potrzebne w tych czasach!). Hahaha, ja osobiście też lubię Rose :p. Uważam, że przesadza, dlatego trochę ją przyhamujemy. Marzę o kilku romantycznych kawałkach między dziewczynami, ale Fan się zmieniła. Fanny chce związek, bez względu na swoją seksualność.
      Ooo, a o czym dokładnie? :P Rozumiem, że sięgałaś po coś z markiza de Sade?

      Miło mi cię poznać, Helen!

      Usuń
    7. Pomysł na książkę naprawdę macie świetny! Zawsze po przeczytaniu jakieś powieści pytam sama siebie co ja bym w niej zmieniła by stała się ona dla mnie ciekawsza, bogatsza. I kiedy odpowiedź na to pytanie brzmi: NIC tzn. że książka jest na najwyższym szczeblu satysfakcji, a tak z waszą książką było.

      I Ro i Fanny są nietuzinkowe, jak i dodatki w postaci skłonności BDSM, które są wyważone i przyjemne, no może oprócz ostatnich strony gdy Ro skazuje Fanny na Charlotte i jej ohydne łapska (co dziwne kręciło mnie to i odrzucało jednocześnie...)

      Czytałam też o tych różnych "domach kultury BDSM" i uciechach w nich dostarczanych, ale to już zbyt mechaniczne i zwierzęce. Lubie pomieszanie z poplątaniem, ale nie w takim stylu.

      Zgadza się, poczytałam troszkę o tym szaleńcu, ale to już dawno, dawno temu. A zaczęło się tak niewinnie, bo od Dr.Housa :P już wtedy kręcił mnie masochizm emocjonalny :P a skończyło się na sadyzmie... Też lubię czytać różne dziwne rzeczy :P ale, bardziej z punktu psychologiczne (co? dlaczego? skąd? i jak?)

      Żonę pozdrowię ;) Piszesz, że jesteś chorobliwie zazdrosna o sferę cielesną a moja Żona nie ma takiej sfery, o którą nie byłaby zazdrosna... Lata walki z zazdrością! Każdego dnia to odczuwam niestety, dlatego ośmielam się w duchu mówić, że mam anielską cierpliwość i nerwy na wodzy.

      Mówisz niedojrzała a Ja infantylna, ale też bym się nigdy nie zgodziła dzielić się z kimś moim ciałem bądź moja żoną!

      Nie mów mi tylko, że Fanny płeć będzie obojętna, plisss :)

      P.S Przeszłam mimowolnie na Ty, mam nadzieję, że nie masz tego za złe. W sumie nie wiem, czy jesteś młodsza, czy starsza (nie sprawdzam metryk) i nie wiem, czy wypada, czy też nie :)

      Z całym szacunkiem Helen :)

      Usuń
    8. To dla nas strasznie dużo znaczy! Dziękuję za te słowa, siedziałam kwadrans i się śmiałam sama do siebie :).
      Ha, z Charlie masz to samo, co ja! To postać Ann, a ona umie tworzyć właśnie takich bohaterów. W drugiej części pokażemy, dlaczego jest taka okropna. Każdy z nas ma swoje tajemnice :3 Ale dokladnie, tak samo się czuję, kiedy czytam o jej poczynaniach.

      Ja też wolę tę formę bardziej uczuciową i głębszą.

      Ooo, w sumie House właśnie ma coś w sobie z takich facetów :D Akurat o nich bardzo lubię czytać. Kręcą mnie ich mózgi i ich tajemniczośc, co wiele ludzi odbiera jako przejaw heteroseksualizmu. Ale już się nie bronię, bo ważne, że ja wiem, że to tylko sfera intelektualna. W ogóle fascynują mnie tacy ludzie, a że kobiety są dla mnie zazwyczaj otwartą kartą, to zaprzyjaźniam się z takimi facetami dla "mózgowego pożywienia".

      Jesteś jak Ann! Ona też z tym walczy, tylko ja jestem zazdrosna bardziej w sferze umysłowej, psychicznej. Seks, zdradę bym przeżyła, ale chęci do pisania z kimś innym czegoś erotycznego - o Jezu, mój nóż się otwiera i żąda krwi :D.

      Uwielbiam, jak ją tak nazywasz :D. Fakt, takie zabawy własnie mnie nie przekonują, kurcze, jest tyle sposobów innych, ale czytać o tym lubię :D.

      Nie, Fanny jest lesbijką i strzeliłabym sobie w kopyto, jeżeli bym cokolwiek napisała. Ann miała taki pomysł, ale to... strzał w stopę :D. Poza tym sama bohaterka sama nie chce. To, że ja mam różne postrzeganie seksu (np. że może być bezpłciowy, a homoseksualizm reguluje rzeczy w związku naokoło stosunku), nie znaczy, że bohaterka je ma. Pójdzie w zupełnie inną stronę... A przynajmniej będzie próbować.

      Bardzo dobrze, żeś przeszła na TY, ja nie umiem pisać formalnie... mój język się tym stresuje :D. Zawsze wypada, bo zawsze będę ta młodsza. Najmłodsza w sumie z grupy znajomych zazwyczaj jestem, bo dwójka zamiast jedynki narodzi mi się dopiero w marcu tak naprawdę. To Ann jest o dekadę starsza :D.

      Usuń
  6. Tajemnice ma każdy, pytanie tylko o ile wyniszczające? Taką game emocji, jaką zaserwowałyście w książce to już dawno nie odczuwałam :) i jeszcze te uczucie, kiedy człowiek czyta szybko by wiedzieć co dalej a później zdziwienie, że to juz koniec. Krąży się wtedy po pokoju, rozmawia się w myślach do siebie :P ( ponoć to niezaburzenie do momentu jak nie słyszy się odpowiedzi)
    Dr. House to temat rzeka :) ( w ogóle to moja buzia mogłaby się nie zamykać) Dla mnie mózgi też są pociągające. Bystrość umysłu, duża wiedza, elokwencja-wszystko to, czego mi brak :P
    Kobiety jako otwarta karta?? - no way! Bardziej zmyślnych, upartych i zagmatwanych istot Bóg nie wymyślił. Kobiecie nawet żaden procesor nie da rady, ale to właśnie jest takie pociągające i atrakcyjne, że nigdy nie wiadomo, o co chodzi do momentu, aż człowiek nie dostanie się do samego środka, przebije przez ściany i złamie zabezpiecznenia.
    Zdrada jakakolwiek( emocjonalna, fizyczna) jest dla mnie nie do zaakceptowania, na co dzień nie jestem osobą zazdrosną (Żona uważa, że w ogóle i to dowód braku miłości...?)tylko w momencie, gdy mam ku temu powody, dowody(?)
    Seks-bezpłciowy? Masz na myśli to, że płeć jest dla Ciebie nie istotna czy też o stan umysłu?
    Więc miałam prawo przejść na Ty :) Ja mam na koncie 25 wiosen :)
    P.S Również pozdrów Żonę
    Helen

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak poważnie, przełknęłabyś tę pigułę goryczy, żalu, złości i całą inną drabinę negatywnych emocji po fizycznej zdradzie ? Umiałabyś później dostrzec w oczach to, czego już nie będzie ? Wybaczyć to znaczy zapomnieć.. I czy da się oddzielić ta sferę fizyczna od emocjonalnej, szczególnie u kobiet?I czy wytłumaczenie jakiekolwiek by nie było, oznacza, że nasza połówka czegoś szukała. A człowiek jak jest szczęśliwy to nie drąży, nie szuka dalej. Człowiek jak kocha, to pokłada całą nadzieje, wiarę, miłość w tej drugiej duszy, po zdradzie już nic nie jest takie samo. Wiem, z doświadczenia niestety...
    Helen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie mam chwilę, by odpisać, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteś :D.
      Haha, a ja właśnie z kobiet tak czytam i czytam i uwielbiam to robić :P. Nie u wszystkich tak się dzieje, ale nierzadko się mylę. To je zawstydza. Co jest jeszcze bardziej urocze. Seks jest bezpłciowy w sensie np panseksualizmu. Są ludzie, którzy mają tak duże potrzeby seksualne, że sięgają po wiele srodków zaspokojenia ich. Ha, jasne, jasne :) I co do zdrady - przechodziłam to, w ogóle z Ann przez chwilę żyłyśmy w podobnych warunkach, nie wymuszonych, a spowodowanych przez to, że formalnie ona jeszcze nie jest singielką. Ogólnie ja jestem zdania, że jestem w stanie to podzielić, bo jak kogoś kocham, to nie zwracam na to aż takiej uwagi. Taka ze mnie masochistka. Ja jeszcze po zdradzie drugiego człowieka nic nie naprawiałam, bo zazwyczaj własnie sypało się samo. Ale staram się walczyć, mam nadzieję, że w razie nie daj Panie czegoś, zauważę, że coś jest nie tak...

      Usuń
  8. Jestem :) jak pisałam wyżej mam anielską cierpliwość :P
    Dla mnie kobiety to zawsze zagadka przynajmniej na początku, bo teraz moja Żona nie jest dla mnie do zgryzienia co najwyżej do zagryzienia :)
    zawstydzenie, gdy ktoś czyta z nas jak z otwartej księgi bywa czasami krępujące ;)
    Wnioskuje, że macie (miałyście)nie łatwą sytuacje a szczególnie Pani Anna, ale takie stację kształtują nasze związki i osobowość.
    Po zdradzie ciężko jest cokolwiek naprawić, bo ciężko w ogóle oddychać. To jak skok do basenu, w którym jeszcze nie ma wody...
    Helen

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak widzę, jest sposób.
    Nigdy nie sądziłem, że tyle roboty jest przy książkach takiego rodzaju.
    Bez obrazy nie czytam takiego gatunku, ale życzę wam żebyście napisały wiele ciekawych pozycji. Liczę też na to, że dużo ludzi to doceni.
    http://recenzumkomiksiarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz