[SOCIETY] 10 DNI BEZ TELEFONU. Koszmar czy chwila oddechu?


Przeprowadziłam się do Ann. Przepraszamy za brak odruchów życiowych. Dziś ona pisze dla was post po dłuższej przerwie. Mój tomik poezji ukazał się światu. Można kupować, jeżeli ktoś ma takie życzenie. Wracamy z regularnością. Mam nadzieję. Koniec nadawania informacji!


Brak telefonu z pewnością zagwarantuje Wam niezapomniane emocje… Mi się to przytrafiło, serio – to był mój największy koszmar. Dlaczego? A dlaczego miałabym się z tego cieszyć?
Mówią, że telefony, smartfony, tablety, komputery a nawet sam Internet we własnej 'osobie' uzależniają. Owszem, korzystamy z tych dobrodziejstw codziennie, ale czy aby na pewno to nałóg? Powiedziałabym raczej, że postęp. Dlaczego mielibyśmy nie wykorzystywać dobrodziejstw cywilizacji? Przecież chyba o to chodzi, o rozwój; progres, a nie regres.


Na własnym, wymuszonym przykładzie opowiem Wam, jak to jest mieć i nie mieć możliwości korzystania z wynalazków cywilizacji.
Zaczęło się niewinnie. Podczas próby wyjścia na spacer z szalonym psem, mój smartfon stwierdził, że kieszeń kurtki jest zbyt płytka i postanowił ją opuścić. Robił to setki razy, niewdzięczny, ale najwyraźniej ten raz okazał się o jednym za dużo.
Przestroga dla remontujących mieszkanie – zastanówcie się dwa razy, zanim położycie w przedpokoju gres szkliwiony.
Tak więc wypadł. I jak wypadł, tak bardzo pragnął zbliżyć się do posadzki, że jego ekran pokryła bardzo ładna sieć pęknięć i wgłębień. Tyle. Telefon sam w sobie nadal działał, ale jego dotyk już nie, co było równoznaczne ze śmiercią.
Stało się to w poniedziałek rano, tuż przed moim wyjściem do pracy. Co dalej? Musiałam iść, no trudno. I to był najdłuższy dzień w moim życiu.
Kiedy czegoś potrzebuję, sięgam po telefon. Sprawdzam stany kont w banku, robię przelewy, dzwonię czy piszę do bliskich, załatwiam telefonicznie sporo spraw związanych z codziennością i czynnościami niecodziennymi, jak np. zamówienie gazownika, odebranie telefonu od kuriera z przesyłką i tym podobne. Kiedy czegoś nie wiem, szukam jakiegoś przepisu albo informacji, znów sięgam po telefon i sprawdzam w Internecie. To małe urządzenie jest niczym połowa mojej prawej ręki. Bo bez niego co zostaje, pisanie listów? Zapomnijcie.
Najgorsza z tego wszystkiego jest bezradność. Może to i ułomność ludzi XXI wieku, przecież niedobrze jest być od czegoś albo kogoś zależnym do tego stopnia. Ale szczerze? Nic na to nie poradzimy. Dopóki cywilizacja istnieje, rozwija się i daje nam coraz to nowsze rozwiązania, więcej możliwości, będziemy z niej korzystać. Jeśli przestanie istnieć wierzę, że dostosujemy się do zmienionych warunków, jak robiliśmy to zawsze. Może tym razem z pewnym opóźnieniem (kiedy minie szok, że nie ma tego, co było), ale zawsze. W końcu po to mamy rozum.


No właśnie, rozum. Jeśli bym chciała, odłożyłabym telefon na półkę na godzinę, dwie, dzień. Zostawiłabym go w domu przed wyjazdem na biwak, przed wyjściem na spacer. Teraz często tak robię, ale to wynik kolejnego etapu w moim życiu, który mi na to pozwala. Jeszcze trzy tygodnie temu jedynym źródłem kontaktu między mną, a Angie był właśnie telefon, Internet, laptop. Darujmy sobie listy, to już nawet nie jest romantyczne. Teraz mieszkamy razem, więc wszystko się zmieniło. Dlaczego miałabym dobrowolnie pozbawiać się kontaktu z ukochaną? Dla chwili oddechu bez ciągłej gonitwy, dla zastopowania myśli? To tak nie działa.
Kiedy nie mamy czegoś, co do tej pory zawsze mieliśmy, myśli wcale się nie zatrzymują, nasza wewnętrzna burza nie ustaje, czas nadal biegnie, tylko sto razy wolniej, bo my męczymy się sami ze sobą. Można powiedzieć, że technologia jest pewnym rodzajem ratunku – ratuje nas przed naszymi demonami. Bo tak naprawdę dzięki temu nie jesteśmy sami, nie jesteśmy ułomni, potrafimy sobie radzić. Może to trochę smutne, że bez tego wszystkiego co nas otacza potrafimy o wiele mniej, ale cóż, takie teraz mamy życie.
Bez sensu jest się tego wypierać. Wszyscy (a przynajmniej przeważająca większość) myślimy samodzielnie, więc kiedy będę potrzebować spaceru w ciszy, wybiorę się na taki. Kiedy będę potrzebować spokoju od wszystkiego, wyłączę telefon. Problem polega na tym, że chyba tak naprawdę nie potrzebuję. Nie znoszę się nudzić, a sama ze sobą nudzę się często. Książki do czytania, zaległości do nadrobienia kiedyś się kończą. I wtedy zostajemy my i cisza. Cisza jest fajna, pod warunkiem, że na nasze własne życzenie.


Zawsze powtarzam, że wyśpię się w grobie. Ciszę też tam będę miała (jak wykluczymy sikające na marmur psy i pijących bezdomnych). Teraz jest życie, teraz jest chaos, hałas, cywilizacja. Należałoby się zatrzymać na moment? Owszem, mogę to robić przy kolacji i dobrym winie, przy książce, filmie, spacerze z psem. Wszyscy mamy swoje sposoby na to, aby zatrzymać się, spojrzeć w niebo, złapać oddech i iść dalej, bo przecież życie to ciągła wędrówka. Bez sensu je stopować. Wierzę, że przyjdą takie chwile, że zastopuje się samo (np. na jawiącej się jako bardzo odległe widmo emeryturze), wtedy też można się nim cieszyć. Wystarczy tylko patrzeć na wszystko pod odpowiednim kątem. Skoro cywilizacja się zmienia, jej postęp jest coraz większy, to dlaczego nasz miałby nie być?

To jest nasz czas. Nasz wybór.  

Anna


PS.PS.PS
A ode mnie szybko kilka informacji. Tak, początek był tylko początkiem. 
W połowie czerwca mamy mieć czas na ogarnięcie pierwszej korekty naszej wspólnej powieści. 
Mój tomik zaś jest już do kupienia na stronie wydawcy - KLIKAĆ.
Na LC 'Kobieciara' ma swój profil, można oceniać. Pamiętajcie, że w tomiku jest miejsce na wasze wiersze - mazajcie po nim jak dusza chce.

Komentarze

  1. Przeraża mnie to, na ile ja "ufam" telefonowi. Jak często z niego korzystam... trzeba się tego oduczyć, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Odłóż ten cholerny telefon" tak mniej więcej 15 razy dziennie słyszę od mojego P. Odkładam... kiedyś tych "razów" było 30 więc jest postęp ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja staram się ograniczać korzystanie z telefonu. Chodzi mi o ,,bawienie" się nim z nudów. Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez telefonu. Jednak jeśli chodzi o komunikowanie się, telefon jest niezbędny.
    Pozdrawiam :)
    www.oczamihumanistki.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz