[PISANIE] Poetą być, czyli jak się wydaje tomiki poezji #1


Wiecie, może nie wiecie, ale pod koniec maja mój tomik ma się pokazać światu i pierwszy raz mi. To znaczy, że mam się zachwycić, radośnie zapłakać i przytulić dzieciaka-literkę do serca. Tymczasem zagryzam wargi, obgryzam paznokcie i drżę, że mogą mnie zmieść z powierzchni ziemi.
Kto? Czytelnicy.


Okey, teraz prawie nikt nie czyta poezji. Prawie - ktoś jednak się nad nią pochyla, między innymi ja, moi znajomi. Zawsze to jakaś garstka osób, prawda? No, średnie pocieszenie. 
Tak naprawdę pod koniec maja mogę trzymać w ręku całą moją książeczkę A6  z wierszami, które mają miesiąc, rok, dwa, a nawet trzy lata. Mi zaś ledwo wybiła dziewiętnastka. Owszem, jestem pewna, że pisać potrafię, ale czy na pewno potrafię tworzyć wiersze? Dobre wiersze? Czy nie powinnam zastanowić się nad ich formą, nie biadolić, że 'Kobieciara' jest w pewnym sensie bardzo banalna? Utwory są powtarzalne? No, są. Pojawiają się te same motywy, typowo właśnie kobiece. I co teraz? Zjadą to? 

Jestem pełna obaw i wierzę, że każdy twórca przy większej publikacji ma tremę. Obawia się, obgryza paznokcie; nie ma wydawania książek bez stresu. Czy wszystko wyjdzie dobrze? Czy ten tomik będzie wyglądał lepiej niż na ekranie wysłużonego laptopa? Czy rzeczywiście napisałam coś tak idiotycznego? Oby nie, oby to jakiś chochlik czy inne cholerstwa były... 


Ciężko znaleźć wydawcę dla poezji w tej chwili. Duża część ludzi korzysta z vanity, ale to całkowita strata pieniędzy i czasu - poetami i tak nie zostaniecie, a kilka tysięcy zniknie z waszego życia na zawsze. Tradycyjnie wydaje się osoby bardzo dobre, honorowane w wielu konkursach. No, chyba że jak ja, uda wam się dla beki wysłać swoją książkę poetycką do małego wydawnictwa i dostać odpowiedź. Pozytywną. 

Opiszę wam na szybko proces, który już jest za mną. W drugiej notce, która pojawi się w czerwcu, dam wam znać, jak stoję ze sprzedażą, promocja i tak dalej. 
Po pierwsze wysłałam wiersze dzięki jednej autorce (dwa dni temu owa autorka napisała mi świetnego blurba dla tomiku) do jednego z bardzo małych wydawnictw, niszowych; uwierzcie, bardzo maciupeńkich. Przed tym wysłaniem pomyślałam sobie, że mogłabym napisać i złożyć samodzielnie ebooka oraz wystawić go na jakiejś stronie, na które można je sprzedawać. Jednak nie - ciekawość, czy ktokolwiek we mnie zainwestuje, nawet ze znikomy nakładem początkowym, była silniejsza. 
Na odpowiedź czekałam tydzień. I dwa kolejne miesiące. Cały wrzesień i październik, aż w listopadzie, kiedy to własnie miałam napisać, posłałam maila z zapytaniem. Trzymałam jednak kciuki, że rzeczywiście będą mnie chcieli. 
Tak też się stało. 

Bardzo długo czekałam na rozpoczęcie pracy nad tomikiem. Dosłałam sporo utworów w ostatniego ciągu miesiąca. Mogłam wybrać między kilkoma formatami. Wybrałam A6 - chciałam, by tomik nie był do końca poważny, żeby wyglądał jak młodzieńczy zeszyt zakochanej dziewczyny. W kim? W kobiecie - sposób ułożenia wierszy ma oznaczać całą moją drogę wyoutowania. Od uświadomienia sobie, że szłam złą drogą i właśnie dlatego byłam nieszczęśliwa, do zrozumienia, że zło jest wszędzie, ale nawet najtrudniejszy rodzaj miłości jest w stanie mnie wybawić. Taki ma być przynajmniej wydźwięk całości. Poezja, oczywiście, hetero-friendly ;)
Sprawa, jak ma wyglądać tomik, zależy i tak w większości od wydawcy. Ja jednak wrzuciłam swoją, nieco ciemną okładkę, a raczej zdjęcie do niej. Zrobione podczas zeszłorocznych targów literackich w Krakowie, kiedy to nocowałyśmy na barce na Wiśle. Swoją drogą to było cudowne doświadczenie. Nieważne, że człowieka zarzucało cały czas w bok. 
Okładka będzie ciemna, z tyłu nie będzie napisów, bo się nie zmieszczą, ale nadal będzie on miał swój cudowny charakter zeszyciku. Widzieliście obrazek na samej górze? Font Special Elite - i życie od razu nabiera kolorów. Wiersze-niby drukowane, niby pisane na maszynie. Kocham maszyny. Będą też różnorako rozrzucone na kartce - efekt nieco niespodziewany, ale w pewnym sensie podoba mi się. Puste strony jawią się jako marnowanie kartek, ale przecież zawsze można dopisać jakiś swój wiersz, prawda? (wysłała maila z tym ważnym zapytaniem)

Font Special Elite
Przede mną jeszcze korekta i redakcja. Redakcja poezji? Ale że jak? Że jak i dlaczego? A ktoś się na tym dostatecznie zna? Przecież to moja poezja! To nie proza, by zmieniać zaraz szyki wersów, usuwać strony...
Tak mówi mi mój głos w głowie, ale czy jestem do tego przekonana? W pewnym sensie wiem, że dobry poeta jest w stanie pokierować innym poetą. Ale z drugiej strony, przy obecnej globalizacji poezji... czy to naprawdę ma sens? Czy ma sens pisanie utworów rodem z poetyki? Są, oczywiście, poejeci, którzy nie szanują właśnie wierszy wolnych, białych, swobodnych. Nie będę wymieniać tu jednostek, które nie szanują kobiet i tak dalej... ale napomknę tylko, że niedawno miałam wątpliwą przyjemność rozmawiać z takim człowiekiem. Na szczęście FB zareagował na mowę nienawiści i szowinizm bardzo szybko. 


Jak to jest pisać wiersze? No, was pytam, nie siebie. Ja wiem, a wiem także, że i wy piszecie. Dużo, wszędzie, dlatego chciałabym, byście pod tym postem puścili linki z waszą twórczością. 
Co dla mnie znaczy bycie poetą, pisanie wierszy? To pewnego rodzaju wybawienie. Pozbycie się, chwilowo, demonów. Bo ja piszę na smutku, z rozpaczy, bo coś poszło nie tak. Zawaliło się niebo i inne takie. Albo miłość - tak silna, tak wszechogarniająca, że aż się muszę poetycko wy...wyżyć. 
Jeżeli chcecie zacząć pisać wiersze, to nie ma w tym nic trudnego. Na początku, kiedy chcecie robić to tylko dla siebie. Potem fajnie zacząć bawić się treścią. Układem wersów, strof. Wiecie, że możecie rozsypać słowa na kartce papieru, połączyć liniami, i to nadal będzie poezja? Fajnie, nie? Albo otworzyć randomową powieść i wyszarpnąć z niej od trzech do dziesięciu słów, składając je w jedną, błyskotliwą myśl. 
Możecie też napisać poemat, nigdy tego nie bronię. Tematy podniosłe, groteska i tego rodzaju pochodne. 

Potem, kiedy już zobaczycie, co wam się lepiej pisze - wiersze wyglądające jak proza, a może skoczne, naturalnie piękne haiku, zaczyna się szlif. I nie, nie musicie szlifować dziesięciu tysięcy poprzednich wierszy. Potraktujcie je jako rozgrzewkę. Ja mam setki tysięcy takich rozgrzewek. I nadal w sumie to robię, próbując znaleźć moją własną, poetycką supernovą. Pewnie mi to jeszcze zajmie tak gdzieś dziesięć lat. Ale warto pisać i próbować. Nie powiem, że a nuż będziecie kolejnymi wielkimi poetami, bo poezja umiera. 
Ale zawsze możecie wygrać konkursy poetyckie, które będą z nami do końca świata. 
I tu się właśnie kłania kolejny etap - pewność, że twój wiersz jest na tyle dobry, że chcesz go komukolwiek pokazać. Owszem, najłatwiej jest to zrobić właśnie przez konkurs, przy czym pozwolę sobie wszystkich potencjalnych konkursowiczów ostrzec. O ile proza ma jeszcze jakieś ramy językowe, stylistyczne, a ich nieprzestrzeganie = niedoczytanie pracy, dyskwalifikacja, o tyle w poezji... wszystkie ruchy dozwolone. Cel uświęca środki i takie tam.

niżej wspomniany konkurs - jaka byłam ładna o.O

Kiedyś byłam na jednym konkursie, dostałam tam wyróżnienie (nazwiska wam nie pokażę, bo odkąd K. opowiedziała mi o pewnym eksperymencie, staram się być ostrożniejsza). Przed rozpoczęciem jeden facet z jury konkursu powiedział, że takie typu oceniania są całkowicie subiektywne. W poezji nie ma bardzo tragicznych wierszy i... bardzo dobrych. Wszystko zależy od człowieka, od tego, jak postrzega tę sztukę i - najważniejsze - czego w niej szuka, czego oczekuje, czym chce ukoić swoje demony. 


Dlatego właśnie nie można się poddawać, kiedy dostanie się pierwszą, trzecią, piętnastą odmowę. Kiedy przegra się, jak ja aktualnie, pięćdziesiąty drugi konkurs. 
Ale kilka wygrałam. Miałam kilka wyróżnień. 
Wydaję tomik. Nadal piszę - róbcie to samo. 

ps. Info z ostatniej ręki - jednak będziecie się mogli wyżyć literacko obok moich wierszy - macie do dyspozycji sporą liczbę pustych kartek, a ja bardzo chętnie pooglądam waszą twórczość, jeżeli oznaczycie ją hasztagiem (FB i Instagram) #WierszeZKobieciarą.
Szczegóły w kolejnych postach i na stronie wydawnictwa Pearlic 


Angela


Komentarze

  1. Przeczytałam większość waszych postów! I mam jedno wielkie, nurtujące pytanie: jak się poznałyście? Może poświęcisz temu post, albo coś? Pozdrawiam was obie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noelle, jasne, jeżeli chcesz, to specjalnie dla ciebie mogę opisać nasze poznanie się :) cieszymy się, że z nami jesteś!

      Usuń
  2. Nie martw się! Dasz radę! Wierzę! :) Może nie często tu komentuje, może nigdy, ale czytam Twoje posty. Sama pewnie bym się denerwowała i do krwi obgryzała paznokcie, a;e od czegoś trzeba zacząć tak?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz