[SOCIETY] Mam dziewiętnaście lat i...


I ludzie lubią patrzeć na tę liczbę. To strasznie irytujące, bo nawet nie zdążysz powiedzieć o sobie nic ciekawego, a oni już wydają osąd. Co z tego, że jesteś z dziesięć lat starszą kobietą, co z tego, że zamiast przygotowywać się tylko do matury, ty przygotowujesz książkę pod wydanie i próbujesz się spakować, bo od osiemnastego maja zamieszkasz w Skc. Nie, nie z maturą. Z kobietą twoich snów.




Od dziecka drażnił mnie temat wieku i nie chodzi mi tu o kulturę lub jej brak. Mając dziewiętnaście - dosłownie - wiosen, człowiek ma wrażenie, że większość znajomych i ludzi, z którymi się spotykamy raz na ruski rok, pragną cię wpasować w swoje ramy. A potem wielkie zdziwko, kiedy słyszą historię życia, która jest twoją historią życia, a wygląda jak historia z dokumentu dramatycznego.
No bo w sumie jak to jest? Dziewiętnastka w tych czasach raczej myśli tylko o kilku rzeczach, prawda? Makijaż, impreza, alkohol i chłopak. Tak mówią media. Blogerki usilnie próbują nam przekazać, że solidnie uczą się do matury i rzeczywiście - ostatnie trzynaście dni motywuje i mnie. Zaś nauczyciele na zakończenie szkoły nie mają pojęcia, że mamy inne życie prócz egzaminów. No, przynajmniej ja mam, wcale nie takie zabawne. 

Mam dziewiętnaście lat i dużo publikuję. To nie jest stawianie literek na dzień dobry, bo długo nad tym pracowałam. Długo pracowałam nad swoją pozycją, aż czasem mi się nie chciało. Mając zakwasy w palcach, niewiele można zrobić, bo trzeba je sobie rozmasować, ale nie poddaję się od czterech lat. I fajnie mieć sukcesy, które należą do ludzi koło trzydziestki. Fajnie pisać i fajny jest fakt, że ludzie odpowiadają na twoje felietony, teksty, opowiadania. Fajnie, że i nasi czytelnicy się wypowiadają. Poznałam dzięki temu świetne blogi, a tym samym złapałam wenę na nową powieść. No, na wiersze trochę mniej, dlatego obawiam się publikacji tomiku. Mam przecież dziewiętnaście lat - nie jestem na to gotowa, jak mówią niektórzy. Wiersze jeszcze dorosną. Oby tylko ich słowa nie były mutagenne, zawsze mruczę pod nosem. 

Mam dziewiętnaście lat i dużo myślę. O przyszłości, nie o teraźniejszość. Tak dawno nie byłam na imprezie...! A nie, nigdy nie byłam. I żałuję? Niekoniecznie, nawet jestem w tej materii bardzo na nie, bo nie odczuwam takiej potrzeby. Wy macie podobne? Spoko, jasne, ja się tam nudzę i marudzę, bo mój kręgosłup boli jak ten u starej baby za piecem. Czy coś... Myślenie o przyszłości to moje ulubione zajęcie zaraz po pisaniu i gotowaniu. Dużo myślę. Ostatnio wymyśliłam kuchenkę, na której zaoszczędziłyśmy... 400 złotych? Fajnie, co nie? Za dobrą cenę znalazłam też sofę i dom od razu jest pełniejszy. Ogarnęłam z Annie temat upcyclingu - i mamy piękny stół z drewnianych skrzynek; z nich także będę miała biblioteko-biurko. Zacnie, powiem wam. A. jest mega zdolna.


Mam dziewiętnaście lat i mam dziewczynę. To moja ulubiona kwestia. Bo ja omamiłam Annę. Bo ja się bawię i kręcę i tylko pieniędzy szukam. A, przejdzie mi. A, jakie zbereźne rzeczy robimy i jeszcze się tym chwalimy! I w ogóle - jestem pokręcona do kwadratu, mam obsesję, powinnam się leczyć. Zdajecie sobie sprawę z tego, jak wiele razy to słyszałam w ciągu dwóch lat? Dość sporo, a takie słowa potrafią zranić. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby ktoś mówił wszystkim parom, że nie mają szans na związek, że nie wiedzą, jaka będzie przyszłość, to czy mogliby być ze sobą razem i jednocześnie ze świadomością, że to zaraz może runąć? Ja nie lubię tej świadomości, ale mam dziewiętnaście lat - na pewno mi się zmieni. 
Postronnym oświadczam, że przynajmniej przez pięć lat nic takiego się nie stanie - tyle trwa nasza zacna umowa na trylogię, która jeszcze ulega automatycznemu przedłużeniu. Skutek? Jasny jak słońce.

Mam dziewiętnaście lat i uprawiam poważne życie. A to znaczy, że staram się podchodzić do niego w mniej zabawowy sposób i bolą mnie odzywki ludzi, z którymi co jakiś czas się kontaktuję. To znaczy, że są ludzie, którzy potrafią ci powiedzieć, że czemu nie zrobię nic gówniarskiego - przecież jestem gówniarzem, mam prawo. Nie, raczej nie. Głupio to wygląda, zwłaszcza w porównaniu do tego, że powinnam trzymać poziom, a moja aspołeczność ostatnio wróciła i... świruję. Tak na poważnie i na strasznie, A. może potwierdzić. Życie na poważnie jest spoko. Masz świadomość, że nie możesz kupić nic hobbystycznie, bo nie starczy ci na czynsz. Moja dziewczyna tego nienawidzi, ja zaś traktuję jako istnienie.... na surowo. I nie robię tego od dziewiętnastych urodzin.

Mam dziewiętnaście lat i przede mną matura, ale wolę myśleć o przeprowadzce. Bo są ważne rzeczy i ważniejsze - miłość zawsze stała u mnie na pierwszym miejscu, zwłaszcza że dwa lata nie należały do najbardziej świetnych i cudownych. Były, ot, mieszaniną rozpaczy, a teraz chciałabym uwić sobie gniazdko, ale ze szczęścia. A przenosiny będą trudniejsze niż rozwiązanie zadania z matmy za sześć punktów - jak władować się w Intercity, jeszcze stare, bo sprawdzałam (wcześniej kupione bilety są piękne i tanie) z dwoma kanarkami, z czego jeden siedzi na niezapłodnionym jajku [yhmhh], a drugi jest dzikusem samym w sobie i broni jedzenia, jakby mu ktoś żałował. Dodajcie do tego kolekcjonerskie lalki, coś razy sto sztuk, ubranka, rzeczy, miniaturki. Dodajcie też suszarkę do owoców, trzy komputery, sznur ładowarek, aparat, ciuchy... I pewnie inne drobiazgi pierwszej potrzeby, dokładnie. A matura? Co tam matura - wszyscy mówią, że zdam. Redaktorzy naczelni, korektorzy, pisarze, znajomi, czytelnicy, wydawca też, ale muszę mu te wiersze dopisać zaraz. No, spoko. Wszystkim będzie łyso, jak matmę napiszę na 28%. Mi chyba też.


Mam dziewiętnaście lat i jestem sobą. I nigdy nikogo nie udawałam. Nie zmieniam się aż tak bardzo - jedynie otworzyłam się na ludzi, co polecam każdemu w tym wieku. Chociaż po tym roku znów czuję oślizgłe macki socjopaty, który we mnie tkwi... A więc wszystko to, co robię, utożsamiam ze mną. Nie uciekam od błędów, przyznaję się. Dorosłam. Mówię to z ręką na sercu. Przez dorosłość mam na myśli bardzo wiele rzeczy - ale to temat na kolejną, osobną notkę. 

Mam dziewiętnaście lat. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wasze babki rodziły w tym wieku dzieci. W obliczu tak bardzo zmieniającego się świata fajnie być świadomym tego, co może nas spotkać za rogiem. Nie zakazuję wam zabaw i uciech, ale myślenia o sobie w trybie: co będzie za pięć lat? Wygodnie jest być samodzielnym człowiekiem. Wygodnie jest spełniać marzenia,  a nie stać w miejscu. Dzisiejszy post był motywowany własnie myślą, że każda dziewiętnastolatka powinna już wiedzieć, czego pragnie - dwudziestka zbliża się nieubłaganie. A jeżeli nie jest pewna - poznawać świat i jego możliwości. I wiem, że jazgoczę tym jak stara baba. Ale dobrze jest wiedzieć, na czym się stoi. Człowiekowi rano lepiej się wstaje. 

Albo po prostu jestem dziwna i tyle. Też tak może być!
Angela

Komentarze

  1. Oj Angela Ty staruszko :) Ale jeśli myślisz Kochana, że to tylko młodym osobom powtarzają, że ich związek się nie uda, albo że tylko w związku jednopłciowym to spieszę donieść, że nie. Chłopa swojego poznałam 2 lata temu, tuż przed trzydziestką i naprawdę miało się nie udać. Mówili to wszyscy: moja rodzina, jego rodzina, moi znajomi, jego znajomi - nawet my sami byliśmy święcie przekonani, że nie ma opcji żeby się udało. No nie ma opcji i już ... i tak na złość samym sobie jesteśmy razem już dwa i pół roku... Powodzenia życzę i na maturze i w przeprowadzce i działalności literackiej i generalnie w spełnianiu Waszych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uroczo <3 I tak trzymać! Kiedy wszyscy mówią, że się nie uda, to i tak ma się nadzieję, i to większą, że tak będzie. I jest.
      Ano niestety, dziwię się ludziom, że nie pokładają w kimś nadziei, zwłaszcza z własnych pobudek i czasami mogą zrobić parze przykrość - wartością jest właśnie, jak mówisz, bycie razem pomimo wszystkiego :3 dziękujemy i wzajemnie <3

      Usuń
  2. Też zawsze czułam się staro jak na swój wiek, nie przejmuj się :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dokładnie tak jaki piszesz!
    written-by-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja uwielbiam wchodzić na tego bloga, i wiedzieć, że czeka na mnie kolejna ciekawa notka! Nie jakaś nudna pisanina, ale coś wartościowego. Gratuluję podejścia do życia. U mnie znów takie myślenie włączyło się po 18 urodzinach, jakoś tak. Może wpływ na to miała moja miłość? Bardzo prawdopodobnie, bo od tamtego czasu myślę bardziej przyszłościowo, co będzie i jak to będzie. A co najlepsze! Co zrobić aby było tak jak sobie wymarzę to wszystko. :)

    ms-black-lady.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Poważnie masz 19 lat czy tylko żartujesz?;o Ile razy czytałam Twoje posty, byłam gotowa dać rękę uciąć, że jesteś starsza, tak ok. 25 lat. I dziś byłabym bez ręki.:D W każdym razie, możemy przybić sobie piątki.(;
    Jestem pełna podziwu dla Ciebie za to, że jesteś taka poukładana, trzeźwo myślisz itp. Przede wszystkim też dlatego, że przez tyle lat potrafiłaś utrzymać swoją pasję. Mi się to nie udało (jestem zbyt niestabilna życiowo i emocjonalnie) i dlatego tym bardziej trzymam za Ciebie kciuki.(:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz