[POST GOŚCINNY+POMOC] Droga depresjo, chyba musimy się pożegnać


Pierwszy post gościnny wcale nie będzie dotyczył LGBT. Będzie dotyczył innego, globalnego problemu, jakim jest depresja. Być może większość z was uważa, że każdy może mieć depresje, ale ta prawdziwa... jest bardziej krwiożerczym potworem.

Kiedyś znałam wiele osób walczących z depresją. Ba, byłam jakimś tam wsparciem. Do teraz mi zostało, że nie umiem przejść obojętnie, gdy ktoś definitywnie ma problem. Sama jednak mam ich od cholery, ale dlaczego miałabym olać kogoś innego, dla kogo pięć minut rozmowy jest największym skarbem dnia? 
Mam wrażenie, że depresja rozwija się w człowieku, bo jego demony są zbyt silne. Zbyt wściekłe i nie da się ich zatrzymać. Ten świat niewiele bardziej chce nam pomóc - widzieliście, co się ostatnio w Polsce dzieje? Ja widzę cały czas, czytam, nadal jestem przerażona. W kościach czuję, że niedługo może zdarzyć się coś... co dotknie każdego z nas. Swoisty koniec świata. Odpukać, oczywiście. Mam nadzieję, że to tylko moja hipochondria.

Ludzie zawsze myśleli o mnie, że jestem super wytrzymała. Mówili: Angela, przecież ty jesteś ze stali, nie pękaj. Nie leć w kulki, stara. Przecież to minie i znów poczujesz się jeszcze silniejsza. Nie to co my, z nami gadaj. Z tobą nie będziemy, bo nas przerastasz. Nikt w wieku dziewiętnastu lat nie uprawia życia naprawdę!  
Ja to robię. Robię coś, na co odpowiedzi nie mogę znaleźć w Google. Uwierzcie mi - szukam opisu mojego związku, szukam łatwego rozwiązania spraw, szukam w końcu kogoś, kto był jak ja, tylko wcześniej. I szybciej usunął ze swojego życia obawę, troskę, przerażenie. Mojej miłości jeszcze nikt w internecie nie opisał. Nie tak samo. Nie idealnie. Pewnie nie wie, co czuję. Nie zapytam się przecież na forum: jak mam żyć, bo nikt nie będzie w stanie mi pomóc. Boję się publicznych wystąpień, nawet w internecie. Boję się tej nienawiści. Owszem, kiedyś wygrałam z byciem zwyczajnym socjopatą, totalnym antyspołeczniakiem na granicy. A raczej moja kobieta wygrała. Jestem jej wdzięczna po grób i życie wieczne. 


Dla mnie depresja jest i zawsze będzie demonem. To ten gnojek z cyklu: zaraz ci urosnę, tylko ci się noga podwinie. I w ogóle najlepiej wszystkie kończyny. Coś ci się nie uda, na coś braknie, Ann znowu będzie miała problem ze zdrowie. Sprawię, że twój kręgosłup pęknie z bólu i popłaczesz się, bo nie będziesz w stanie zobaczyć napisu na tablicy. Już teraz zresztą doskonale wiesz, że nikt nie naprawi twoich oczu. Nie ma ani pieniędzy, ani możliwości. Nadzieja to kłamstwo. 
To ten gnojek, który każe ci się okaleczać. Ten, który każe ci nie dbać o siebie. To w końcu ten, który niby uniżenie liże cię po kostkach, by zaraz wepchać się do twojego serca. Urządzi tam niezłą imprezę. 
Nie daj mu tego zrobić; aż mi to przypomina kawałek jednego z moim nowszych wierszy: 
           w naszej przestrzeni jednak nie będzie
pierwszych ząbków welonu ślubnego kobierca
w naszej

powiesz że impreza skończona
wyjdą pijani
niech wyjdą pijani 
nie będą nic pamiętać
Na końcu zaś czeka ignorancja. Szczerość od najbliższych, której nie powinno się słyszeć z ich ust. Milczenie. Obojętność? No i wzruszenie ramionami. To dzieje się teraz, bo przez każdy wyżej wymieniony etap przechodziłam. Co jakiś czas znów muszę bawić się w tę grę, ale obok mam kobietę, która pomoże mi w tej walce. 
A co z innymi? 

Paulina chce do was wyciągnąć rękę. To młoda, osiemnastoletnia dziewczyna, a więc jesteśmy prawie równolatkami. Walczy z depresją; nie poddaje się. Wręcz przeciwnie - pragnie pomagać innym. W tym celu tworzy swoje drobne przedsięwzięcie. Na początek kilka słów od niej:

Przeszywająca pustka... Smutek. Gniew. Cierpienie. Nienawiść. Czym jest depresja? Ciężko określić, kiedy wszystkie emocje zlewają się w jedno. Wierzę jednak, że można to pokonać. Nieunikniona jest pomoc specjalisty: lekarza lub psychologa. Znów siedzę, zapalam kolejnego papierosa. Znów czuję się nikim. Nie chcę się tak czuć. Wiem, że potrzebuję pomocy, lecz nie potrafię o nią poprosić. Błąd. Nie bójcie się prosić o pomoc. Zapraszam do rozmowy.

Paulina na swoim blogu zamieściła post o wyżej wymienianej pomocy. Każdy człowiek, naprawdę każdy, potrzebuje wygadania się. Nie musi od razu lecieć do psychologa po radę. Czasami warto po prostu się rozpisać i wysłać. Przykładowo ja kiedyś napisałam elaborat o swoim życiu i wysłałam do jednego z psychologów LGBT. Odpowiedzi nie dostałam do dziś, ale znacznie mi się polepszyło. Umiałam przekalkulować sytuację, postawić się demonowi i wygrałam z przykrą sytuacją. 
Dziewczyna zaprasza do takiej możliwości wygadania się. Zastrzega, że nie jest psychologiem, ale będzie miała możliwość konsultacji z lekarzem; chce być waszą przyjaciółką. Bo tak po prawdzie każdy powinien mieć takiego przyjaciela. 

Możecie pisać, nawet anonimowo, na adres: wyjdzzcieniapomoc@gmail.com {blog Pauliny}
Możecie także założyć specjalnego maila, by tę anonimowość zachować. 


Pamiętajmy, że każdy człowiek, który mówi o depresji, nie stara się zrobić z siebie kogoś, kim nie jest. Nie ignorujmy młodych ludzi, kiedy widzimy, że są w fatalnym stanie. Nie mówmy: okres dojrzewania tak ma. Możemy przegapić najważniejszy moment, który mógłby pomóc.
Nie mówmy też: jesteś w tym związku/ masz taką orientację na własne życzenie. Miłość najczęściej nie wybiera, bo gdyby tak było, to ludzie nie decydowaliby się na takie, a nie inne więzi. 

W dobie powszechnej mowy nienawiści i żalu, złości, rozpaczy, wyciągajmy ręce, odsuwajmy demony innych. Świat nie jest tworzony przez jednostki - ale przez nas wszystkich. 
Nim będzie za późno... Niech nie będzie.

Jeżeli zaś jesteś osobą LGBT, która nie zaliczyła jeszcze coming outu lub ma duży problem w obrębie swojej orientacji, jak najbardziej możesz uderzać do nas. Jesteśmy w stanie naprawdę wiele wiedzy przekazać, nie tylko siły witalnej; mamy też listę kontaktów, poprzez które możecie dostać fachową pomoc. 
angelika1000@op.pl

Angela&Ania
pierwszy i ostatni obrazek autorstwa Sylvie Reuter. w środku: tumblr.com

Komentarze

  1. Orientacja nie wybiera, depresja też nie. Niestety. Szkoda, że często ludzie to bagatelizują, tak samo jak cudze problemy, gdy ktoś prawie błaga o pomoc. Najważniejsze, to pokonać tę znieczulicę dając dobry przykład - jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo! <3 Pięknie napisany post. Dobrze być zrozumianym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tylko osoby z LGBT mają depresję :-)
    Tak czy siak, razem ze swoją zdecydowaną heterosexualnością łączę się z Wami dziewczyny!
    Też mam opinie tej twardzielki i nie pozostawiam swoich bliskich, kiedy potrzebna im jest pomoc, ale zostaję sama, kiedy okazuje się, nie dałam rady czegoś dźwignąć (po czasie i tak dźwigam i tak sama - więc prosić się odzwyczaiłam ;-) ) Pisałam o tym mniej więcej tak:
    https://gospodaliteracka.wordpress.com/2013/08/13/akceptacja-to-jeszcze-nie-jest-zrozumienie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że nie, bardziej kierowałam się propozycją pomocy dla kogoś w sytuacji, którą doskonale znam :D już lecę czytać - to niestety powszechne praktyki...

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, a wiecie co mnie wkurza? Jak ktoś pisze ,,jestem z tobą", ,,przetrwasz to", ,,jesteś twarda", ,,depresja to nic takiego". Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to fałszywe strasznie. Piszą tak do ciebie, no bo co więcej powiedzieć. Lepiej się nie mieszać. Dobry post, jak wszystkie inne :) SERDECZNIE POLECAM!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz