[LGBT] X:Jestem lesbijką. Y:Po czym wnosisz?


Powiem Wam, po czym ja wnoszę.
To temat dosyć prosty, maglowany przez nas na blogu, jednak tym razem to ja się wypowiem, nieco inaczej niż Angela. Nikogo nie chcę negować, nikogo przy tym nie krytykuję ani nie obrażam. Mam natomiast nadzieję, że ciekawie się to będzie czytać.

Lesbijstwo jest dziś wyjątkowo powszechne, ale taka po prostu zapanowała moda, niestety. Dlaczego tak myślę? Bo nagle, w ciągu kilku miesięcy, pojawiło się wokół mnie sporo lesbijek i kobiet, a właściwie dziewczyn biseksualnych. Owszem, to nie grzech (no, okej, według Kościoła grzech, jednak według Kościoła w strefie seksualnej praktycznie wszystko jest grzechem, więc pomińmy to), ale jakoś ciężko mi uwierzyć w masowe coming outy, bo jak dla mnie to proces trudny i nie da się tego dokonać jednego dnia. Nie chodzi tu o brak zmysłu obserwacji – wręcz przeciwnie.

Jestem Anka, ale to już wszyscy wiecie. Mam 29 lat i o 10 lat młodszą kobietę. To także jest wszystkim wiadome, ale dodajmy te info do kolejnych ciekawostek. Byłam mężatką – dwukrotnie, zaliczyłam dodatkowy związek, też z facetem, uprawiałam przedmałżeński seks z kobietą i doświadczyłam kilku pobocznych sytuacji, które pozwoliły mi ostatecznie utwierdzić się w przekonaniu co do tego, kim jestem obecnie.
Większość z Was powie zapewne, że niezbyt porządnie się prowadzę/prowadziłam. Może i prawda, może i nie. Ale to doświadczenie jest podstawą wszelkich twierdzeń, zwłaszcza tych odnoszących się do własnej osoby.

Przykład. Zjadłam dziś pięć pączków. Tak, dobrze widzicie ;) Czy to świadczy o tym, że zachoruję na cukrzycę? Albo że jestem gruba? A może jestem niekontrolowaną, wyzwoloną kobietą, która nie boi się opinii publicznej? No, z tą puszystością też nie przesadzajmy. Mam w pasie, żeby Wam nie skłamać <sięga po centymetr> 68 cm. Czy zatem jeden bądź pięć pocałunków z kobietą, pięć stosunków, utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem lesbijką? Owszem, ale wtedy, kiedy wykluczę inne opcje. Nie mówię, że aby stwierdzić to ostatecznie, trzeba na siłę wepchnąć się do łóżka facetowi, mówię jednak, że nie mając porównania z drugiej strony, nie można także mieć ostatecznej pewności. Bo skąd wiesz, że za kolejnych dziesięć albo pięć lat Ci się nie „odwidzi”? Nie wiesz. Niemal nikt nie wie, bo nikt nie zna przyszłości. Możemy tylko zakładać. Ja, bazując na doświadczeniach, jestem w stanie powiedzieć teraz otwarcie, że tak, wolę kobiety. Ty także możesz to powiedzieć, nie zabraniam, nie krytykuję. Ja zaś na szybko nadmienię, bo zaraz ludzie będą pokazywać nam zdania: Nie musisz spać z mężczyzną, by wiedzieć, że jesteś lesbijką. Według nas to nie jest prawda, o czym świadczy przykład Ann. Czasami do swojej samoświadomości dochodzi się latami. Chociaż nie jest to tylko kwestia seksualna; u mnie na przykład liczy się całokształt. Gdy podoba ci się jakaś płeć, jesteś oczarowana drugim człowiekiem, nie tylko w sferze fizycznej. Lubisz zapach, podoba ci się to, co robi, lubisz jego myślenie, męską, naprawdę specyficzną inteligencję, dłonie. Lubisz z nim spędzać czas, nie drażni cię fakt, że codziennie będziesz się przy kimś takim budzić. Czujesz motyle, gdy spieszysz na spotkanie. Jeżeli tego nie ma? To coś, coś jest na rzeczy. Z Ann było to wszystko od razu i jest do tej pory, po dwóch latach ciężkiego, naprawdę niesmacznego życia, kiedy wszystko trzeba było układać -Angela.

Ale jak inaczej się o tym przekonać, nawet nie próbując?
Osoba, która nie uprawiała seksu (z jedną czy drugą płcią), nie wie, jak on smakuje, nie wie, czym jest, nie wie więc, że to lubi bądź nie lubi. To samo mogę powiedzieć o kobietach hetero – tak naprawdę nie wiesz, czy nie lubisz kobiet pod względem seksualnym. ;) Każda z nas przy zestawieniu odpowiednich czynników jest w stanie ulec. Niech to będzie za sprawą tego kochanego alkoholu, ale jednak – liczy się, nie liczy – kwestia gustu.



Przeważająca liczba kobiet jest wychowywana w rodzinach hetero, w których homoseksualizm był tylko w telewizji, dlatego pomimo niepewności i normalnego braku tych wszystkich literackich emocji, gdzie facet powinien zapierać kobiecie dech w piersiach, zdecydowałam się na związek hetero. I szanuję te Panie, które mówią, że nigdy przenigdy. Każdy ma prawo wyboru. Też zresztą kiedyś, na samym początku, tak mówiłam. Może nie, że nigdy, ale jednak. Chcą pozostać z mężczyznami – spoko ;) Wiem, co to znaczy. Później przeszłam przez etap biseksualny, który nadal był odkrywaniem swojej świadomości. W końcu z mentalnego bycia hetero nie da się od razu przeskoczyć na stricte drugą stronę, nie doznając przy tym szoku, bólu, strachu. Lata przyzwyczajeń robią swoje. Lata życia w nietolerancyjnym społeczeństwie też. Samemu przed sobą też ciężko jest się niekiedy otworzyć. Mi pomogło w tym kilka sytuacji – jakiś pocałunek czy dwa z dziewczyną, wyżej wspomniany seks, kilka gestów, odrobina dotyku, tego przypadkowego i celowego. Ostatecznie zaczęłam zastanawiać się nad tym, co czuję do kobiet. Kim dla mnie są. I okazało się, że zajmują pozycję zbliżoną do tej męskiej (tylko lepszą, z racji większego wdzięku :P). Później pojawiła się moja dziewczyna. Tak, przeskoczyłam ze związku hetero, na związek bi, by na samym końcu znaleźć się w lesbijskim.
Przez pewien czas byłam w podwójnym związku, starając się jakoś uporządkować swoje życie. Myślałam sobie, że rzeczywiście, kobiety pociągają mnie na tyle, że nie mogę bez nich normalnie chociażby myśleć. Jednak jako osoba preferująca monogamię, nie mogłam tak trwać na dłuższą metę. Zdecydowałam. Po zsumowaniu wszystkich zebranych doświadczeń po prostu zostałam lesbijką. Głupie to określenie trochę, bo przecież skłonności lesbijskie przejawiałam od dawna, czyli od jakichś kilkunastu lat. Sama jednak musiałam do tego dojść, dojrzeć, przekonać się. Dzięki temu wiem, że moje twierdzenie jest prawdziwe, że ja jestem prawdziwa taka, jaka jestem obecnie.

Zrezygnowałam ze wszystkiego, co miałam (stała praca, dom, mąż) i wybrałam kobietę. Dziesięć lat młodszą. Nasz coming out, jak Angela pisała, jeszcze się nie skończył i szybko nie skończy. Jednak mogę Wam powiedzieć, że nie żałuję. Bo dopiero teraz czuję, że żyję. Jestem świadoma tego, ile przeszłam dróg, tego, ile osób zostawiłam za sobą ze „złamanym sercem”, tego, ilu ludzi mnie nie lubi – lekko mówiąc. ;) Jestem świadoma także tego, jak postrzega mnie większość społeczeństwa, jakże teraz podobno tolerancyjnego! Ale nieważne. Na tym polega życie. Na popełnianiu błędów i uczeniu się na nich. Na doświadczaniu. A nie ma przecież róży bez kolców. I nie da się zadowolić wszystkich. Wiem, że to moje życie i że mam tylko jedno – nie zamierzam go zmarnować. Ja chcę żyć po swojemu. I robię to i będę robić. A Wy?


Nie mówię też, że na siłę trzeba próbować wszystkiego. Warto, owszem, bo nabiera się własnego przekonania i śmiało można stwierdzić wtedy – wiem, bo sprawdzałam, nikt mi nie wmawia, nie podążam za modą. Nie mówię też, że to w ogóle konieczne. Uważasz, że jesteś lesbijką od urodzenia? To bądź, fajnie. Przecież większość społeczeństwa jest od urodzenia hetero i to normalne. Różnica polega na tym, że tutaj w grę wchodzi natura i jej chęć rozmnażania wszystkiego. Nie widzi ona zatem, że dwie kobiety mogą się kochać, bo nie są do rozmnażania stworzone. Pociąg do płci przeciwnej jest naturalny, zaś do tej samej, patrząc pod tym kątem – nabyty. Chociaż ostatnie badania nadal wykazują, że zwierzęta także są homosiami – taka ciekawostka ode mnie. No i miłość tak naprawdę jest jedną wielką niewiadomą. Ale nadal jest ciężka i skomplikowana. Zwłaszcza w Polsce. Przestroga dla tych, którzy nadal uczą się o swojej seksualności. W tym kraju ciężko będzie kochać. Ten kraj szybko może wszystko zniszczyć. Ciemnogrody do potęgi n-tej tak mają, ale zawsze można wzorować się na innych. - Angela.

I w tym momencie wracamy do potrzeby doświadczania, abyśmy mogły przekonać się same, kto jest dla nas odpowiedni. Jeśli jesteście młodzi – zastanawiajcie się nad tym często. Jeżeli nie chcecie wierzyć, nie róbcie tego, ale najważniejsze to życie w zgodzie z samym sobą. Reszta ludzi i świata zaczeka.

Lesbijstwo, drogie Panie, to samoświadomość, a nie naturalny bieg rzeczy – czy tego chcemy, czy nie. A dziś dobrze jest być świadomym.


Anna& kawałek Angeli :P

Komentarze

  1. Świetny tekst. Czytając, uświadomiłam sobie jak wiele kobiet i dziewczyn w moim otoczeniu po dużej dawce %%%% zaliczyło pocałunek lub kilka z innymi przedstawicielkami płci pięknej, i dziwiło się, że nie robię tego samego. Jak wielu facetów mówiło "jesteś bi i masz chłopaka? To chyba hetero jesteś". Jak wielu ludzi nie docenia roli tego o czym piszesz - doświadczenia - w odkrywaniu siebie. To tak jak z dzieckiem które mówi, że nie lubi szpinaku: dopóki nie spróbuje, nie przekona się. Każdy powinien uczyć się na własnych błędach lub niebłędach - i tego się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz na prawdę cudownie! Już widząc link do postu pomyślałam o mojej dawnej znajomej która przez 3 lata naszej wspólnej szkoły zarzekała się i krzyczała, że jest lesbijką. Ostatnio wyszło, że najechała na jakąś homo parę bo... związek kobiety z kobietą jest bez sensu i nie można "przedłużyć sobie rodu". Byłam w lekkim szoku. Kompletnie nie rozumiem całej idei udawania homoseksualizmu. To troszkę... chore? Nie widzę w tym nic ekscytującego bo po co, jeśli udaje dziewczyna homo, wdawać się w relację z kimś kto dla nas nie jest atrakcyjni i nie pociąga nas? Nigdy chyba nie zrozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale czytając ten post w głowie zadzwoniło mi coś, co kiedyś, jak byłam dużo młodsza, powiedziała moja mama - "Kasia, jak kiedyś przyjdziesz z koleżanką (tak, koleżanką w cudzysłowie), to nic się nie stanie, byle Kuba kiedyś kolegi nie przyprowadził".
    Co do świadomości własnej orientacji, tego, co się dzieje, faktycznie, ostatnimi czasy naprawdę dużo pojawiło się par kobieta-kobieta, wyznań, że ktoś jest lesbijką, a ktoś jest biseksualny, aż się swego czasu zastanawiałam, o co tu chodzi?
    Ja się na temat swojej seksualności w tym aspekcie nie wypowiem. Jakiś czas temu przyznałam się do hipolibidemii, która jak ręką odjął zniknęła, gdy w końcu zdecydowałam się odejść od partnera i faktycznie poznałam kogoś, kto jest dla mnie pociągający zarówno fizycznie, jak i w sferze uczuciowej. Czy jestem lesbijką? Nie wiem, nie czuję potrzeby sprawdzania, życie bywa zaskakujące, kto wie, co będzie kiedyś...;)

    Pozdrawiam, Kat de Wolf
    http://katdewolf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny artykuł. Wiele można się dowiedzieć z tego co jest tu napisane. Wiem o czym piszesz bo mam w gronie swoich znajomych lesbijki i nie jest mi obcy ten temat. I można potwierdzić, że niektóre osoby robią to wszystko na pokaz... Bo może jest to modne może nie.. A później innym osobom trudno się z tym pokazać jak jest na prawdę. Fajnie, że piszesz tu że to wszystko jest normalne i nie ma się czego wstydzić. :)

    Zapraszam w wolnej chwili też do mnie. :)
    ms-black-lady.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam dużo znajomych ,które są lesbijkami. Według mnie jest to normalne ..mają prawo. Bardzo przemawiający post i dużo można było się dowiedzieć :) Czekam na więcej z Twojej strony .

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę że trafiłam na Twój blog, mało jest teraz ludzi tolerancyjnych. Mam przyjaciółkę homoseksualna, a sama jestem bi. I spotkałam się z na opinie niezbyt przyjemne.

    Bardzo mi się tu u Ciebie, chętnie obserwuje i zostaje.
    Zapraszam również do siebie.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo pouczające i pokazując ze inną orientacja niejest zła kiroku-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. lesbijstwo faktycznie od jakiegoś czasu jest bardzo "popularne", lecz większość dziewczyn w tych związkach(bardziej przygodach) nie wie co tak naprawdę to znaczy. ja jestem tolerancyjna i nic do tego nie mam,ale zachowanie niektórych dziewczyn w tym okresie czasu zachowuje się po prostu komicznie bo po tygodniu mają faceta. nawet nie wiem czy w takiej sytuacji można uznać to za biseksualizm. to jest po prostu nieco niedo*ebanie mózgowe ;)
    frydrychmartyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem skąd się wzięła ta moda, ale również zauważyłam nagły wysyp dziewczyn, które nagle zaczęły mówić o sobie, że są lesbijkami. Albo przynajmniej bi. Chociaż największe nasilenie tego zjawiska miało w moim otoczeniu miejsce jakieś dwa-trzy lata temu. Teraz większość z tych dziewczyn ma chłopaków i tłumaczy, że deklaracją o homoseksualizmie chciało się popisać albo zwrócić na siebie uwagę albo że była to jednorazowa przygoda.
    Mi osobiście bardzo podobają się kobiety. Lubię przyglądać się ładnym dziewczynom, czasami nawet zdarzy mi się za jakąś obejrzeć na ulicy :D Ale niejednokrotnie mi się zdarzało, że a to na jakiejś imprezie, a to w jakichś innych okolicznościach, zostałam pocałowana przez ładna kobietę, przytulona albo dotknięta w sposób, jak to pisałaś mniej lub bardziej celowy i w ogóle nie przypadło mi to do gustu. Po prostu.
    I tak naprawdę tylko dzięki temu wiem, że to faceci bardziej mnie kręcą ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz